niedziela, 8 września 2013

6. Promyk słońca.

   Dzwonek na lekcje zrujnował ostatnie marzenia dzieciaków liczących na cud. Wszyscy uczniowie podstawówki weszli do szkoły z kwaśnymi minami. Oprócz trzech przyjaciół. Jude, Joe i David szli właśnie do drugiej klasy. Poznali się rok temu i byli szczęśliwi, że po dwu miesięcznej rozłące znowu się spotkają. Każdy opowie co robili i gdzie byli podczas wakacji. Wtedy jeszcze nie trenowali piłki nożnej ale letnia przerwa sporo zmieniła. Cała trójka pokochała ten sport. Żaden z nich jednak nie miał pojęcia o tym, że jego kolega zaczął grać w football. Ich zdziwienie było ogromne, kiedy się dowiedzieli. Postanowili, że zapiszą się razem do szkolnej drużyny. Kiedy po kilku godzinach zajęć rozradowani uczniowie wybiegli z wesołymi okrzykami z klas, trójka przyjaciół udała się do trenera. Bez problemu zdali testy próbne. Zadowolony z siebie Jude wrócił do domu. Przywitał się z młodszą siostrą i rzucił plecak na ziemię w swoim pokoju. 
  - Celia, chodź! Pogramy? - Zatrzymał się i popatrzył roziskrzonym wzrokiem na dziewczynkę. 
  - Ja? Ale ja nie umiem... - Niebieskowłosa spuściła głowę. 
  - To nic. Po prostu się baw. - To powiedziawszy wziął ją za rękę i wyciągnął do ogrodu gdzie grali do późnego wieczora. 
  - Wiesz, gdybyś jeszcze trochę poćwiczyła to mogłabyś się za rok zapisać do klubu. - Szatyn przekrzywił głowę i uśmiechnął się promiennie. W tym momencie jego życie było jak sielanka. Miał swoją ukochaną siostrzyczkę, dostał się do wymarzonego klubu razem z przyjaciółmi. W tym momencie podstawówka w Akademii Królewskiej była jego drugim domem. Do czasu. 
Kiedy następnego dnia razem z Joe'm i Davidem szli na trening złapała go wychowawczyni. 
  - Jude... tak mi przykro. - Opuściła głowę. Chłopiec popatrzył na nią ze zdziwieniem. Nie wiedział co się dzieje. Nauczycielka przyklęknęła. - Twoi rodzice...oni... - Resztę wyczytał z jej oczu.
  - Nie!!! Nie chcę!!! Nie pozwalam!!! - Chłopak wyrwał się nauczycielce i pobiegł do domu. Po jego twarzy płynęły łzy. Ona na pewno żartowała. Oni żyją. Oni nie mogą umrzeć! Mały Jude miał nadzieję, że kiedy tylko otworzy drzwi to ich zobaczy, roześmianych jak zawsze, a oni powiedzą :"Co się stało? Nie bój się, przecież tu jesteśmy" I go przytulą. O tak. wtedy Jude bardzo się bał. Bardzo kochał swoich rodziców i nie chciał ich stracić. To był cały jego mały świat. Rodzice, Celia, Joe i David. Nie miał nikogo innego, ale nie potrzebował innych osób. 
Dotarł w końcu do swojego domu i wleciał tam jak strzała. 
  - Mamo! Tato! Wróciłem! - Nigdzie ich nie widział. - Możecie już wyjść! Naprawdę! To już nie jest śmieszne...- powiedział łamiącym się głosem, bo docierało do niego, że wychowawczyni wcale nie żartowała. Usiadł na podłodze w salonie i się rozpłakał. 
  - Nii-san...- Celia weszła do pokoju cała zapuchnięta od płaczu. Stała przez chwilę w rogu a później rzuciła się na brata. 
  - Powiedz, że oni zaraz tu wejdą...proszę... - Wyszeptała słabym głosikiem. Chłopak tylko pokręcił głową, przytulił siostrę i poczuł, że po jego policzkach znowu płyną strumienie łez. Nagle ktoś ich objął a czyjeś miękkie włosy opadły na ich głowy. 
  - Mama? - Spytał chłopak podnosząc głowę. Zobaczył tam jednak obcą kobietę, która ze smutkiem w oczach zaprzeczyła. Chwyciła Celię za rękę i próbowała ich rozdzielić. Oni jednak kurczowo trzymali się siebie nawzajem. 
  - Co pani robi?! Niech nas pani zostawi! Kim pani jest?! - Jude rozpaczliwie próbował trzymać siostrę przy sobie. Jednak ona była dorosła i silniejsza. 
  - Jestem z opieki społecznej. Przykro mi, że straciliście rodziców. Naprawdę. - Na chwilę przestała się z nimi siłować. - Ale muszę was zabrać do nowych rodzin. Bardzo mi przykro, ale nie zostaniecie adoptowani razem. A teraz puść siostrę. - Ale Jude zaparł się jeszcze bardziej. Nie ufał tej kobiecie. Niby im współczuła, niby miała smutny wraz twarzy, ale chciała mu zabrać Celię. 
  - Zostaw nas!!! - krzyknęło jednocześnie rodzeństwo. - Pracownicy społecznej pomógł policjant. Jude i Celia zostali rozdzieleni. Oboje się wyrywali, oboje krzyczeli płakali. Nic im to jednak nie pomogło. Chłopak został na miejscu, miał skończyć tą szkołę którą zaczął, razem z przyjaciółmi. Ale wtedy zupełnie o nich nie myślał. Był zrozpaczony po starcie najbliższych mu osób. Celia trafiła zupełnie gdzie indziej. Ich kontakt się gwałtownie urwał. Przez następne miesiące chłopak był całkiem zamknięty w sobie. Nie miał ochoty jeść, spać, uczyć się a ni grać w piłkę. Wystąpił z klubu. Po jakimś czasie jednak zdał sobie sprawę, że takie zachowanie nic nie zmienia. Mimo wszystko przez najbliższy tydzień nadal wypatrywał rodziców przez okno swojego pokoju. Wierzył, że może jeszcze po niego przyjdą. Podczas jednego z takich wieczorów podszedł do niego jego nowy ojciec. Kucnął przy nim i bardzo łagodnym głosem powiedział. 
  - Jude, oni już nie wrócą. To smutne, ale musisz się z tym pogodzić. - Chłopiec odwrócił się do niego, spojrzał mu w oczy. Wtedy coś w nim pękło. Obiecał sobie, że już nigdy nie będzie marnował czasu na płacz, że odnajdzie siostrę i już na zawsze będą razem. I obietnicy dotrzymał. Nie uronił ani jednej łzy. Aż do dnia wypadku. Aż do dnia w którym się poddał. Teraz odebrano mu już wszystko co kochał. Rodzinę i piłkę. Co prawda odnalazł Celię, ale rodzice już nigdy nie wrócili.
   To wszystko powiedział drużynie trener Hillman. Dziewczyny płakały. Niektórzy chłopacy też ale starali się to ukryć. Wszyscy oprócz Marka i Axela. Oni nie ukrywali swoich łez. 
  - Onii-san. - Szepnęła Celia i zerwała się z miejsca. Te sceny stanęły jej przed oczami jakby dopiero co się rozegrały. 
  - Wierzcie mi lub nie, ale ten chłopak do tej pory bardzo przeżywa ich śmierć. Nie pokazuje tego po sobie, potrafi się cieszyć, ale to nadal nie daje mu spokoju. - Skończył trener. - Uznałem, że powinniście to wiedzieć. Musicie go wspierać. Dzisiaj odpuszczę wam trening, ale nie zapominajcie, że za dwa dni macie ważny mecz. Wiem, że będzie wam trudno ale musicie dać radę. Dla Juda. - Drużyna skinęła głowami. Nelly wstała.
  - Idę poszukać Haruny. - I odeszła w kierunku szkoły. Całą tę historię usłyszały też Victoria, Rebeka i Natalie. Siedziały obok siebie zapłakane. Williy grzebał coś w komputerze. Nagle wykrzyknął.
  - Słuchajcie! Mecz został odsunięty na czas nieokreślony z powodu tragicznego wypadku jednego z zawodników Raimona, Juda Sharpa. Z inicjatywą wyszło Liceum nr 15, bardziej znane jako...To niemożliwe! - Wrzasnął Willy a jego okulary zjechały mu z nosa. 
  - No mów! - Cała drużyna chciała wiedzieć z kim naprawdę będą walczyć. 
  - Bardziej znane jako Akademia Królewskich. - Dokończył jednym tchem Glass. Wszystkich zatkało. Axel i Mark spojrzeli na siebie. Jude przed przejściem do Akademii miał grać z Akademią... pomyśleli oboje. 


*** 

Tym czasem w szpitalu były kapitan Królewskich leżał załamany na łóżku. Nic mu się nie chciało. No bo i po co? Już nigdy miał nie zagrać w piłkę. Zacisnął dłonie w pięści. 
  - Czyś Ty zwariował?!!! - Od drzwi dobiegł go wściekły wrzask. - Po cholerę przechodziłeś do Raimona, skoro i tak miałeś zamiar do nas wrócić?!!! - Wściekły Joe szedł w jego kierunku z morderczą miną. Nie mniej zadowolony David był o kilka kroków za nim. Jude był tak zaskoczony, że nie wiedział co ma powiedzieć. - Ty...idioto!!! Gówno obchodzą mnie twoje szlachetne pobudki! Masz zostać w Raimonie jasne?! Człowieku tam masz szansę się rozwijać, my za Tobą nie nadążaliśmy! Mamy własne tempo, z którym gramy, a Ty doskonale dopasowałeś się do Raimona, więc jeśli opuścisz ich klub, to Cię chyba zmiotę z kuli ziemskiej!!! - David położył rękę na ramieniu Joe'go żeby ten się trochę uspokoił. Po czym zwrócił się do przyjaciela. 
  - To prawda. Wcale nie mamy Ci za, że opuściłeś Królewskich. Sam pomyśl. Zawsze o wszystkim rozmawiamy. Gdyby tak było to na pewno byśmy Ci o tym powiedzieli. Powinieneś zostać w Raimonie. 
  - Teraz to i tak już bez różnicy. Nie mogę chodzić, a co dopiero mówić o graniu w piłkę. - Chłopak odwrócił głowę. 
  - No jasne! - Prychnął Joe. - Pan Sharp jak zwykle bierze pod uwagę tylko najgorszy scenariusz! Rozmawiałem z lekarzem, i jestem pewien, że powiedział mi dokładnie to samo co tobie! Masz szansę odzyskać władzę w nogach. Wystarczy tylko drobny zabieg i rehabilitacja. Ale ty jak zwykle wolisz powiedzieć, że się nie da. - Chłopak wyszedł wściekły z sali. Nie rozumiał przyjaciela. Skoro ma szanse to powinien się jej kurczowo trzymać, anie poddawać. 
  - Jude, on ma rację. Mecz został odsunięty. Rozgrywki eliminacyjne odbywają się do końca wakacji, więc jeśli się postarasz, to, być może nie będzies zmógł jeszcze grać, ale na stadion na pewno dojdziesz o własnych siłach. Ale tutaj trzeba chcieć Jude. - Szatyn zamyślił się. Może faktycznie zbyt bardzo dramatyzował. Ale chyba każdego na jego miejscu przeraziłaby utrata władzy w nogach. Pielęgniarka weszła do sali żeby sprawdzić mu kroplówkę. Chłopak poczuł, że robi mu się chłodno w nogi. Usiadł i poprawił kołdrę która zsunęła mu się ze stóp. Kobie ta patrząca na monitory przy jego łóżku popatrzyła na niego z takim zdziwieniem, że ten poczuł się zobowiązany do wyjaśnienia. 
  - Zrobiło mi się chłodno w nogi. To chyba nic złego? - Ona jednak mu nie odpowiedziała tylko wybiegła z sali jak oparzona. 
  - Czujesz, że Ci zimno? - Spytał David jakimś dziwnym głosem. 
  - Tak, a co? 
  - C z u j e s z ? Jude, posłuchaj mnie. Ty c z u j e s z, że Ci zimno? 
  - Tak, chyba wystarczy, że raz Ci odpo...- nagle do niego dotarło. On c z u j e. Zaczął się uśmiechać jak wariat. Wstąpiła w niego nadzieja. Być może jednak będzie mógł zagrać w tym meczu! David chwycił go za kostkę i ścisnął .Jude czując lekki dotyk, którego się nie spodziewał, odruchowo chciał cofnąć nogę. Nie przejął się tym, że mu się nie udało. Jego przyjaciel poczuł pod ręką jak jego mięśnie się napinają i, że noga przyjaciela leciutko drgnęła. Prawie niewyczuwalnie. Ale jednak. Oboje zaczęli się śmiać tak głośno, że Joe ich usłyszał. Kidy wszedł do sali nie musiał o nic pytać. Oboje mieli to wymalowane na twarzach. Minął go lekarz, który podszedł do chłopaka na łóżku i ukuł go w palec. Jude na pytanie czy poczuł potwierdził kiwnięciem głową. 
  - No, wygląda na to, że zabieg możemy sobie odpuścić. Zostaje tylko rehabilitacja, przyznam, że intensywna, i twoja wola a za dwa miesiące będziesz znowu śmigał po boisku i nie będziesz nawet pamiętał pobytu tutaj. - Lekarz wyszedł szczerząc się. 

***

Blondyn wracał do domu kiedy dostał telefon ze szpitala. Kiedy usłyszał to co miał mu do przekazania ojciec o małe nie upuścił telefonu z wrażenia. To było prawie niemożliwe. Takie szczęście... i do tego Jude może z nimi zagra w meczu z Królewskimi... Czuł, że wypełnia go energia. Natychmiast pobiegł do szpitala. Wbiegł do sali gdzie leżała Julka. 
  - Onii-san! - Dziewczynka wyciągnęła w jego kierunku swoje małe rączki. - Tęskniłam. Słyszałam wszystko co do mnie mówiłeś. - Powiedziała dumna z siebie. Chciała wstać z łóżka ale brat ją powstrzymał. 
  - Powinnaś leżeć.
  - Ale nie chcę! - Ofuknęła go. Wstała z łóżka i przebiegła się po sali. W pewnym momencie lekko się zachwiała i przewróciła się siadając na podłogę. Axel się wystraszył, ale dziewczynka tylko się roześmiała. 
  - Yuuka - szepnął ze łzami w oczach. - Nareszcie. 

***

Jude leżał na łóżku i rozmyślał o tym co się stało podczas wizyty jego przyjaciół. Razem uzgodnili, że zostanie w Raimonie. Wspominał właśnie moment kiedy Lekarz powiedział mu, że będzie mógł grać kiedy ktoś wszedł do jego sali. To był Axel. Ale nie sam. Za nim stała mała dziewczynka, która się wychylała i uśmiechała do niego. Chłopak nie rozumiał co się dzieje.
  - Cześć Jude. - Przywitał się blondyn. Dziewczynka wskoczyła do niego na łóżko, usiadła po turecku u niego w nogach i spytała. 
  - Co Ci się stało, że tu jesteś? - Patrzyła na niego swoimi ogromnymi, czekoladowymi oczami i przekrzywiła głowę. Jude uważnie się jej przyjrzał po czym spojrzał na przyjaciela. Nagle go olśniło. 
  - Yuuka? - Spytał zdumiony. 
  - Tak. Od samego urodzenia - odpowiedziała rezolutnie. Axel słysząc to parsknął śmiechem. - A Ty jesteś Jude Sharp. Axel strasznie dużo o was mówił kiedy spałam. Ale ja słyszałam. - wyszczerzyła się. - Wiem, że wygraliście FF, że Mark jest waszym kapitanem i, że jesteście najlepszą drużyną na świecie. To ostatnie to moje stwierdzenie. - znowu się uśmiechnęła. - To powiesz mi w końcu co ci jest? 
  - Miałem wypadek. Nie mogę chodzić. - Powiedział to tak jakby to był anjnaturalniejsza rzecz na świecie. 
  - Ojej... Czyli nie możesz zagrać w piłkę? - Jej cieniutki głosik lekko się załamał. Słysząc to Jude szybko dodał. 
  - Lekarz powiedział, że jeśli się postaram to będę mógł wrócić na boisko. - Dziewczynka przyjrzała mu się badawczo po czym orzekła.
  - Wierzę w ciebie. - Chłopacy spojrzeli na nią zdumieni. - Sam zobacz, spałam przez ponad rok i nie mogłam się obudzić, ale się starałam, dla braciszka, i mi się udało - Julka sypała dzisiaj uśmiechami jak z rękawa. Jude i Axel spojrzeli na nią i wydała im się bardziej dojrzała niż wskazywał na to jej wiek. Siedzieli tak i żartowali do wieczora, kiedy to Julka została odprowadzona do swojej sali a Axel poproszony o opuszczenie szpitala. Wracał do domu w o wiele lepszym nastroju. Kiedy wyszedł z windy spotkał Victorię, która wracała z zakupów. 
  - Z czego tak się cieszysz? - Spytała. Chłopak popatrzył na nią po czym mocno ją przytulił i okręcił śmiejąc się. Dziewczyna nie wiedziała o co chodzi. Axel wyjaśnił jej wszystko kiedy siedzieli u niego w pokoju. Tori nie mogła w to uwierzyć. Wybuchła radosnym śmiechem. Axel patrząc na to pomyślał Wszystko zaczyna się układać. Julka się obudziła, Jude być może z nami zagra... Wrócił wzrokiem do radosnej rudowłosej dziewczyny. Zorientował się, że przygląda mu się badawczo. 
  - Co jest?
  - Nic. - Speszona Vic szybko odwróciła głowę rumieniąc się. Axel uznał, że kiedy robi się czerwona jest jeszcze bardziej urocza. 

 Zapowiedzi Marka!
Nareszcie dobre wieści! Julka się wybudziła i przyjdzie oglądać nasz trening! Jude powolutku odzyskuje władzę w nogach! Melissa też wraca do zdrowia. Drużyna postanowiła z tej okazji urządzić imprezę.  Ale czy wszystko będzie takie różowe jak się wydaje? Czytajcie kolejny rozdział "Zaskoczenie" to się dowiecie. 

______________________________________________________

Rozdział trochę krótszy niż poprzedni, ale jestem z niego zadowolona.  I jak się Wam podoba? Z góry uprzedzam, że nie wiem czy następne też będą tak szybko powstawać bo szkoła i w ogóle... 
Keshi proszę bardzo :D Mówisz, masz, rozdział się pojawia :D 

Dedykuję to wszystkim piszącym, za to, że mnie wspieracie. Dziękuję wam ;* To bardzo mobilizuje do dalszego pisania :D 

I znowu bym zapomniała xDD
Nadal czekam na wasze fan arty :) Wysyłajcie, nawet jeśli sądzicie, że nie są zbyt ładne. Wiedzcie, że nic co jest robione z sercem (i co dotyczy IE oczywiście) nie może być brzydkie. Mówię serio :D 


10 komentarzy:

  1. Genialne.
    Boże jak Jude poczuł zimno to ja pisk.
    Julia się obudziła.
    Wszystko zaczyna się układać.
    Wiedziałam że Joe i David tak zareagują.
    Prawdziwi przyjaciele z nich.
    A mam proźbę. Mogłabyś podać mi swoje GG mam do ciebie małą prośbę. Jak nie to napiszę tu.
    A i pisz.
    Bo ja chce czytać :).
    WENY!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D

      Jasne, nie ma sprawy :)
      46026702

      Jutro postaram się wrzucić następny :)
      Ale nic nie obiecuję :D
      Dzięki :D ;*

      Usuń
  2. Jeeeeeeej! Jude! Rządzisz!
    XD Ale się najarałam!
    Szaleję!
    Juli! Jude! AAAA! Ja chyba wariatką jestem... Ale co tam! xP
    Super!
    Fan arty... Hmmm... Jak coś wymyślę, to na pewno się podzielę ;P

    WENY!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jude będzie mógł grać w piłkę !!!
    Kiedy to przeczytałam obleciałam całe mieszkanie drąc się jak wariatka.
    Julka się obudziła HURA !!!
    Najszczęśliwsze opowiadanie EVER ! (Na tym blogu xD)
    Fan arty ?
    Może zobaczysz tu ?
    http://art-nieokreslona.blogspot.com/
    weny i takich tam
    nieokreślona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D
      Ale najlepsze i tak będzie w następnym ^^

      Na pewno wejdę :D
      Dzięki :D

      Usuń
  4. Hej hej hej
    Wiem że marudze ale kiedy dasz nowy.
    Bo ja dziewczyno żyć nie mogę!!!!!
    WENY!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Postaram się jak najszybciej :D Najpóźniej w piątek po południu :)
      Byłby jeszcze dzisiaj (lub wczoraj, bo już po północy ^^) Ale musiałam się do sprawdzianu pouczyć :)

      Usuń
  5. PRZEPRASZAM ŻE SIĘ NIE ODZYWAŁAM
    KOMP MI SIĘ ROZPIEPRZYŁ TAK ŻE SORY
    ROZDZIAŁY OBOWIĄZKOWO NADROBIŁAM
    MATKO BOSKA CO SIĘ TU DZIAŁO
    MYŚLAŁAM ŻE JUDE JUŻ GRAĆ NIE BĘDZIE MÓGŁ
    JULIA SIĘ OBUDZIŁA JAK TO PRZECZYTAŁAM PISK
    SIORA DO POKOJU WLECIAŁA JAK TORNADO, BO MYŚLIŁA ŻE MI SIĘ COŚ STAŁO
    KIEDY NASTĘPNY
    WENY

    PS. U MNIE NOWY
    ZAPRASZAM

    OdpowiedzUsuń