wtorek, 11 czerwca 2013

1. Wiatrak 2/2

__________________________________________________________
- Dokładnie to co słyszysz. Przeprowadzam się tutaj i od września będę chodzić z tobą do kla... - Nie zdążyła dokończyć bo przyjaciółka rzuciła się na nią i przytuliła do niej. 
  - N-nie mogę od-oddychać! - Wysapała z trudem Vica. 
  - Przepraszam. Po prostu nie mogę w to uwierzyć! Ty tutaj. Taaaaaak!!! - To ostatnie wykrzyczała ile sił w płucach, przeciągając samogłoskę. 
__________________________________________________________

  - Uspokój się. - Roześmiana Victoria pociągnęła swoją przyjaciółkę za rękaw.
  - Gdzie idziemy?
  - Zobaczysz - Ruda uśmiechnęła się tajemniczo.
  - No powiedz. Prooooszę!
  - Nie. Zobaczysz na miejscu. 
Dziewczyny poszły w kierunku, który wybrała Vica. Jej przyjaciółka cały czas marudziła coś pod nosem ale tamta nie zwracała na to uwagi.

***

Po ciężkim treningu Nathan wracał do domu. Dzisiaj jak zwykle dali z siebie wszystko. Razem z Jack'iem są blisko opracowania nowej techniki hissatsu. Ogólnie rzecz ujmując był zadowolony. Szedł właśnie przez ulicę pełną małych sklepików, kiedy usłyszał krzyk jakiejś dziewczyny. Nie była przerażona tylko raczej szczęśliwa. Spojrzał w tamtym kierunku i zauważył szatynkę, którą potrącił dzisiaj na korytarzu razem z jakąś rudą dziewczyną której nie znał. Rudowłosa pociągnęła Melissę za rękaw i razem gdzieś poszły. Sam nie wiedział dlaczego ale zaczął je śledzić. Gdyby mnie złapały mógłbym powiedzieć, że chcę wyjaśnić sprawę wiatraków. Nic takiego jednak się nie stało. Niebiesko włosy zauważył, że przyjaciółki idą w stronę boiska nad rzeką. Nie mylił się. Po pięciu minutach obserwował z ukrycia jak zaskoczona przyjaciółka rudej  patrzy na nią w niedowierzaniu. Nagle zadzwonił jego telefon. Spojrzał na wyświetlacz. Jego starsza siostra. Nie miał pojęcia o co jej mogło chodzić. Odrzucił połączenie bo był ciekaw co zrobią dziewczyny. Zauważył, że za plecami Lissy pojawiły się dwie kolejne postacie. Jedna z nich miała czerwone włosy do ramion i czarne oczy a druga krótkie blond włoski obcięte jak u Pink*. Wyglądało na to, że są dobrymi przyjaciółkami bo Melissa rzuciła się im na szyję. Telefon znowu zadzwonił. Znowu jego siostra. Tym razem odebrał bo wiedział, że Chelsea nie odpuści. 
  - Co jest? - Nathan obrócił się plecami do boiska.
  - Słuchaj, wejdź do zoologicznego i kup karmę dla kotów. A jak będziesz wracał to po drodze jest butik w którym jest do odebrania moja sukienka i sandały. Proszę, załatw to za mnie bo ja już nie zdążę a bardzo mi na tym zależy. Wszystko ci oddam tylko proszę, zrób to. To jak? 
  - Nie mogłaś pomyśleć o tym wcześniej? Jestem zajęty. - Chłopak nie był zadowolony z tego, że siostra wysługuje się nim zawsze kiedy czegoś zapomni.
  - Taaak? A co robisz? Z kim? Ile ci to zajmie? Kiedy skończysz? Gdzie jesteś? Kiedy wrócisz? 
  - Eh.. o której zamykają ten butik? - Niebiesko włosy nienawidził takich przesłuchań. Wolał iść odebrać jej rzeczy. Po za tym co miałby jej niby powiedzieć? "Słuchaj Chels, śledzę taką jedną dziewczynę i jej przyjaciółki, nie wiem ile mi to zajmie ani kiedy wrócę. Dlaczego je śledzę? Sam nie wiem. Coś mi nagle w środku piknęło i kazało za nimi iść czy coś w tym stylu..." Nie, zdecydowanie wolał przerwać przeszpiegi.    
  - Za dwie godziny.  To jest jakieś pół godziny od boiska nad rzeką. Najpierw idź po ubrania a później po karmę bo zoologiczny jest otwarty dłużej. Dziękuję braciszku! - Nathan chciał coś powiedzieć ale usłyszał sygnał w telefonie. Jeśli dobrze zrozumiał miał jeszcze dobrą godzinę na obserwacje. Rozmawiał z nią dobre dziesięć minut ale przez ten czas dziewczyny nie powinny stąd odejść. Zerknął w ich kierunku. Były. Podawały sobie piłkę. Jako, że było ich tylko cztery, w polu zostały tylko dwie z nich. Blondynka i ruda. Nathan obserwował je jeszcze przez kilka minut. Co jakiś czas trafiały do bramki. Nie wykazywały żadnych super zdolności ale nie były też znowu takie kiepskie. Ot, takie przeciętne. Chłopak poczuł, że nogi zaczynają mu drętwieć od siedzenia w niewygodnej pozycji i postanowił zmienić miejsce. Kiedy chciał przejść w drugi róg boiska, gdzie mógł się usadowić wygodniej i, nadal niezauważony, obserwować grające dziewczyny, usłyszał, że ktoś go woła. Odwrócił się w tamtym kierunku. W jego stronę szli Mark i Kevin. Zapomniał, że oni tędy wracają. 
  - Też przyszedłeś poćwiczyć? - Uśmiechnięty kapitan spojrzał na swojego kolegę. 
  - Nie, idę odebrać sukienkę siostry. - Skłamał gładko Nathan. 
  - Sama nie może tego zrobić? - Kevin znał siostrę niebiesko włosego i wiedział, że zazwyczaj dysponuje dużą ilością wolnego czasu. 
  - Umówiła się z przyjaciółkami. 
  - Hej, kto to jest? - Spytał Mark zauważywszy, że boisko jest zajęte. - Czy to nie Melissa? 
  - Tak... chyba tak. - Nathan udawał zaskoczonego. 
  - Z kim ona jest? - Tym razem to Kevin zadał pytanie. 
  - Nie wiem... A, ty Mark? 
  - Tą rudą widziałem chyba przed szkołą... Może to przyjaciółki? - To co powiedział, wydało się tak oczywiste, że chłopacy natychmiast zaaprobowali ten pomysł. - Mam pomył!
  - Co znowu? - Kevin nie był zadowolony. Czuł, że to co kapitan wymyśli nie przypadnie mu do gustu. Mark jednak zamiast odpowiedzieć popędził na dół.
  
***

  - Chcesz grać w piłkę? - Spytała zdumiona Melissa. - Przecież jesteśmy tylko dwie, po za tym nie mamy piłki. 
  - O to się nie martw. - Ruda się uśmiechnęła.
  - Hę? - Sztynka nie miała pojęcia o co jej chodzi. Zaciągnęła ją tutaj żeby grać w piłkę bez piłki? 
  - Długo musiałyście czekać Vic? - Za plecami Lissy odezwała się jakaś dziewczyna. Melissa odwróciła się szybko i ujrzała dwie pozostałe przyjaciółki, z którymi zawsze stanowiły nierozerwalny kwartet. Do czasu jej wyprowadzki. 
  - Rebeka! Natalie! - Szatynka rzuciła się na czerwonowłosą i blondynkę. Kiedy już się od nich odsunęła patrzyła na nie w niedowierzaniu. 
  - To jak? Gramy? - Uśmiechnięta Rebeka stała trzymając piłkę w ręce. 
  - Sama nie wiem... - Melissa nadal była niezdecydowana. Nie grała już bardzo długi czas. Wiedziała, że takich rzeczy się nie zapomina ale nie była pewna czy chce. 
  - Z nami nie zagrasz? - Udała oburzenie Natalie,  na co trójka przyjaciółek wybuchła śmiechem.
  - Dobra. Gramy. - Szatynka od razu ustawiła się na bramce. W zasadzie bardziej do siebie podawały, jednak czasem strzelały na bramkę, z pozytywnym skutkiem. Lissa wspominała czas kiedy grały razem w jednym klubie. To było rok przed jej odejściem. Od tego czasu już nigdy nie dotknęła piłki. Nie chciała w nią grać bez jej przyjaciółek. Właśnie zamierzała obronić strzał Victorii, kiedy usłyszała, że ktoś je woła. Obejrzała się w tamtym kierunku. To był Mark. Za nim szli Kevin i Nathan. No tak. Przecież wieczorami ćwiczyli tu chłopacy z klubu Raimona. 
  - Co jest? - Spytała niby zaczepnie, niby przyjaźnie Rebeka. 
  - Możemy z wami zagrać? - Rozpromieniony kapitan zwycięskiej drużyny stał i czekał na odpowiedź. 
  - Jest nas razem siedmiu... - Zaczęła Natalie ale czerwonowłosa jej przerwała. 
  - Będę sędzią. Teraz wszystko się zgadza - Uśmiechnęła się do blondynki. 
  - Stop. Chwileczkę. Mamy grać z dziewczynami? - Spytał Kevin kręcąc nosem a tę propozycję.
  - Masz z tym jakiś problem? - Spytała ostro Rebeka rzucając mu nienawistne spojrzenie. Podeszła do niego, spojrzała mu prosto w oczy i czekała na odpowiedź. Wyglądała przy tym tak, że Kevin powinien zacząć się jej bać. 
  - Przecież rozniesiemy was w pył. - Odpowiedział arogancko. Czerwonowłosa fuknęła z furią, źgnęła go w klatkę piersiową i zaczęła się przesuwać do przodu, przez co chłopak musiał się cofać.
  - To, czy nas rozniesiecie czy nie okaże się dopiero po meczu. Nigdy więcej nie waż się tak mówić do mnie albo do którejś z nich, albo tego pożałujesz. - Rebeka która na początku mówiła w miarę normalnie, teraz wściekle syczała. W oczach chłopaka widać było zdezorientowanie. - Zrozumiałeś? - Nie czekała na odpowiedź tylko podeszła do szatynki. 
  - Zamienisz się? Zostaniesz sędzią? Chcę osobiście strzelić im gola. Nie będzie mi ten różowo włosy bałwan mówił co mam robić! 
  - Nie ma problemu. Nie denerwuj się tak. On już taki jest. - Spokojny głos przyjaciółki odrobinę uspokoił czerwonowłosą, która ustawiła się na środku boiska.
  - Gramy! - Lissa podniosła gwizdek do ust i mecz się rozpoczął. Przy piłce natychmiast znalazła się Natalie. Kątem oka widziała, że Rebeka ruszyła w kierunku bramki przeciwnika. Nie zdążyła jednak nic zrobić kiedy przed nią pojawił się Nathan. Chłopak bez trudu odebrał jej piłkę i jedyne co mu pozostało po zostawieniu dziewczyn za sobą, to strzelić. 
  - Podaj tu! - Obok niego pojawił się Kevin. Miał zacięty wyraz twarzy. Niebiesko włosy podał do kolegi który wykonał swój firmowy strzał.
  - Smoczy cios! - Piłka leciała w kierunku Victorii w zastraszającym tempie. Dziewczyna patrzyła na to przerażona. Wydawałoby się, że już nic nie może ich uchronić przed stratą gola. 
  - Nieprzenikniona tarcza! Przypomnij sobie! - Blondynka krzyknęła do rudowłosej. Ta spojrzała na nią i nagle w jej oczach błysnęło. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej po czym wyciągnęła je przed siebie. Przed nią, w ostatniej chwili pokazała się półprzezroczysta, czarna tarcza. Piłka długo napierała, jednak dziewczynie, przy dużym wysiłku, udało się zatrzymać strzał. Rebeka podbiegła do niej i przybiła piątkę. Zauważyła jednak, że nie była to w pełni rozwinięta technika, a przecież już nie raz widziała jak Victoria wykonywała ją po mistrzowsku. 
  - Wypadłam z wprawy. Dawno nie grałam. - Odpowiedziała na jej pytające spojrzenie. Rozległ się gwizdek wznawiający grę. Znowu Natalie ruszyła do przodu i znowu Nathan odebrał jej piłkę. Zanosiło się na to, że cały mecz ma tak wyglądać. Skończyła się pierwsza połowa. Przerwę postanowili zrobić dłuższą, bo niebiesko włosy musiał odebrać sukienkę siostry. 
Zmęczone dziewczyny popatrzyły na sobie w milczeniu. Przez chwilę nic nie mówiły tylko normowały oddech. 
  - Muszę przyznać, że są dobrzy. - Dziewczyny spojrzały zdumione na Rebekę. Nie mogły uwierzyć, że powiedziała to po tym jak Kevin im dopiekł. Natalie zapytała ją o to.
  - Mam po prostu dobry humor - wyszczerzyła się  czerwonowłosa. - Po za tym, po co mam się złościć? O to, że nie pozwalają nam podejść pod ich bramkę? - Uśmiech dziewczyny jeszcze się powiększył. - Dzięki temu jeszcze bardziej chcę ich pokonać. Wysoko podnoszą poprzeczkę. Wiem, że damy radę. Wierzę w nas. Ostatnio nawet ćwiczyłam nową technikę i sądzę, że może mi się udać. 
  - Nowa technika? Dlaczego nic nam nie powiedziałaś? - Victoria skierowała na nią oskarżycielskie spojrzenie. 
  - Nie chciałam zapeszać. Nie jest wykończona i nie jestem pewna czy mi wyjdzie. No, pożyjemy zobaczymy. Zdaje mi się czy on wraca? I to w dodatku z kimś? 
  - Nie, to chyba nie on...  - Blondynka nie była pewna. Ten ktoś szedł pod słońce więc nie było nic wydać, ale sylwetka wydała się jej nie taka. Zdążyła się bardzo dobrze przypatrzeć Nathanowi. 
 
Zapowiedzi Marka!
Co mają na myśli dziewczyny? Czy chłopacy z Raimona wygrają? Jak zachowa się Kevin po skończeniu meczu? Co zrobi Nathan z rozprzestrzeniającymi się plotkami?
Tego wszystkiego i jeszcze więcej dowiecie się czytając następny rozdział.
________________________________________________________________

Nareszcie mi się udało :) Mam nadzieję, że następne pójdą szybciej :) 
Publikować postaram się raz w tygodniu. 

2 komentarze:

  1. Fajnie się zaczyna. !!!
    Oby tak dalej. :D
    Czekam na następny. !!
    Weeeny.!! *_*
    Ps. Hmm. Ciekawe kim jest ten chłopak który się pojawił na końcu. ??

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle zapomniałam o podpisie.
    *_*
    Laura.

    OdpowiedzUsuń