wtorek, 2 lipca 2013

2. Komplikacje 1/2

_____________________________________________________________
W poprzednim rozdziale:
  - Muszę przyznać, że są dobrzy. - Dziewczyny spojrzały zdumione na Rebekę. Nie mogły uwierzyć, że powiedziała to po tym jak Kevin im dopiekł. Natalie zapytała ją o to.
  - Mam po prostu dobry humor - wyszczerzyła się  czerwonowłosa. - Po za tym, po co mam się złościć? O to, że nie pozwalają nam podejść pod ich bramkę? - Uśmiech dziewczyny jeszcze się powiększył. - Dzięki temu jeszcze bardziej chcę ich pokonać. Wysoko podnoszą poprzeczkę. Wiem, że damy radę. Wierzę w nas. Ostatnio nawet ćwiczyłam nową technikę i sądzę, że może mi się udać. 
  - Nowa technika? Dlaczego nic nam nie powiedziałaś? - Victoria skierowała na nią oskarżycielskie spojrzenie. 
  - Nie chciałam zapeszać. Nie jest wykończona i nie jestem pewna czy mi wyjdzie. No, pożyjemy zobaczymy. Zdaje mi się czy on wraca? I to w dodatku z kimś? 
  - Nie, to chyba nie on...  - Blondynka nie była pewna. Ten ktoś szedł pod słońce więc nie było nic wydać, ale sylwetka wydała się jej nie taka. Zdążyła się bardzo dobrze przypatrzeć Nathanowi. 
 
____________________________________________

Osoba która zaintrygowała dziewczyny, zwróciła w końcu uwagę chłopaków. Nikt nie wiedział kto to jest, z bardzo prostej przyczyny. Słońce, które go oświetlało od tyłu uniemożliwiało zidentyfikowanie go. Wyglądało to na celowe zagrania, ale równie dobrze mógł być to tylko przypadek.Tajemnicza osoba rozejrzała się po boisku, zobaczyła dziewczyny i ruszyła w ich kierunku. Nikt nie wiedział o co może mu chodzić. Cztery przyjaciółki wstały i wpatrywały się w tajemniczego przybysza. Trójka chłopaków poszła w ślady dziewczyn i też podnieśli się na nogi. Chłopak zbliżał się do nich a oni próbowali zgadnąć kto to jest. Nagle Melissa klepnęła się w czoło. 
  - Edgar! Musiałeś iść tak żeby nie można Cię było zobaczyć? - Dziewczyna zbeształa go z uśmiechem na ustach. Podbiegła do niego i przytuliła się. Odstąpiła od niego, spojrzała mu w twarz i spytała. - Co ty tu robisz i skąd wiedziałeś, że tu jestem? 
  - To proste. jeśli nie ma cię na lodowisku, nie grasz przyjacielskiego meczu koszykówki z dziewczynami z drużyny, nie biegasz po parku ze swoim psem lub nie robisz niczego innego co wymaga ruchu i nigdzie nie mogę cię znaleźć to znaczy, że, nie pojętym dla mnie cudem, jesteś na boisku i grasz w piłkę nożną. - Niebiesko włosy chłopak uśmiechnął się szeroko. Doskonale znał Melissę. 
  - Kto to jest? - Rebeka dosłownie pożerała Edgara wzrokiem. Każdy kto jej nie zna mógł pomyśleć, że jej po prostu zaciekawiona przybyszem. Ale nie Natalie. Wiedziała, że chłopak spodobał się dziewczynie. I to nawet bardzo. 
  - Edgar. Właściwie jak ostatnio rozmawialiśmy, to wyszło nam, że znamy się praktycznie od zawsze.  - Melissa przedstawiła swojego przyjaciela. 
  - Dlaczego nigdy go nie widziałyśmy? - Rebeka posłała spojrzenie pełne pretensji koleżance. 
  - Bo nie było okazji - Chłopak posłał jej jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Czerwonowłosą zatkało. - Lissa, właściwie to szukałem Cię nie bez powodu. 
  - No?
  - Pamiętasz jak miesiąc temu spadłaś ze ścianki wspinaczkowej? 
  - Trudno nie pamiętać. - Szatynka skrzywiła się lekko, bo od jakiegoś czasu zaczęła odczuwać lekkie bóle głowy. Nie powiązała ich jednak z wypadkiem bo wyniki miała dobre. Ale skoro on porusza ten temat... Chłopak chciał kontynuować ale dziewczyny mu przerwały. 
  - Co?! I nic nam nie powiedziałaś?! Przecież mogło ci się coś stać! I pewnie jak zwykle nie przypięłaś liny! - Spokojna zazwyczaj Natalie wpadła w furię. Mark przyglądał się jej z okrągłymi oczami. Kiedy się denerwowała była naprawdę ładna. Ciekawe dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem? Pomyślał chłopak. Klepnął się w czoło. Tylko Kevin to zauważył i spojrzał na niego pytająco. Ten pokręcił głową. No tak, przecież widzę ją pierwszy raz w życiu. 
  - Nie denerwuj się. Nic mi nie jest.  No tak, pamiętam o co chodzi? - To ostatnie było do Edgara. 
  - O ile pamiętasz, mój ojciec jest lekarzem, który cię przyjął. 
  - Pamiętam. 
  -  Poprosił mnie żebym ci przekazał twoje wyniki. - Podał dziewczynie dwie kartki spięte zszywaczem. Patrzyła na to i nie umiała ukryć zdezorientowanej miny.
  - Ja nic z tego nie rozumiem. - jęknęła. Były tam fachowe kreślenia i nazwy, których nie znała. - Co tu pisze? 
  - Że wszystko jest w porządku. Ale powinnaś się stawić na kolejnych badaniach kontrolnych.
  - Widzisz Nat? Nic mi nie jest. - Szatynka wyszczerzyła się do przyjaciółki. 

***

Nathan biegł ile sił w nogach żeby zdążyć przed zamknięciem sklepu. Wpadł w ostatniej chwili. 
  - M-moja siostra zamówiła tu su-sukienkę. - Wysapał zmęczony chłopak. 
  - Nazwisko? - Miła sprzedawczyni uśmiechnęła się do niego. 
  - Swift. 
  -Poczekaj chwileczkę. - Ekspedientka sięgnęła pod ladę i pokazała katalog chłopakowi. - To ta? - Nathan wziął do ręki katalog i dokładnie się jej przyjrzał.

   - Tak, to ta. - Niebiesko włosy był zadowolony, że tak szybko poszło. Zapłacił i pobiegł do zoologicznego. Kiedy już wszystko kupił pobiegł na boisko. Nie chciał żeby długo na niego czekali. Biegł przez całą drogę i już widział z daleka swój cel. Zauważył, że wszyscy stoją przy bramce dziewczyn i jest z nimi jeszcze jakiś chłopak. 
  - Jestem! - Nie zdążył wyhamować i mimo, że wszyscy się gwałtownie odsunęli, potrącił Melissę, która zaskoczona poleciała w kierunku bramki. Uderzyła się dosyć mocno w głowę o słupek. Jęknęła i chwyciła się za głowę. 
  - Przepraszam. Naprawdę nie chciałem. - Chłopakowi było naprawdę przykro. 
  - Nic się nie stało. - Lissa dotknęła miejsca, które ją bolało i syknęła. Z niewyjaśnionych przyczyn kręciło jej się w głowie. - Ale jeśli tak dalej pójdzie to nie będę się do ciebie zbliżać bez kasku. - Zażartowała szatynka. Zrobiła kilka kroków w kierunku grupy ale musiała przystanąć. Zawroty głowy stały się silniejsze. Nie dała jednak nic po sobie poznać. Nathan zwrócił uwagę na kartki leżące na ziemi. Podniósł je. 
  - Dlaczego leżą tu wyniki badań jakiejś Elizabet? 
  - Co? To są wyniki Lissy. - Natalie podeszła do chłopaka i zerknęła na miejsce w którym widniało imię. Faktycznie, było tam napisane Elizabeth a nie Melissa. 
  - Rzeczywiście... Zobacz, ale nazwisko to samo. - Melissa słuchała ich tylko jednym uchem. Głowa zaczęła ją potwornie boleć. Nie chciała nic po sobie jednak pokazywać. Rozejrzała się za miejscem w którym mogła by usiąść. Wykonała jednak zbyt gwałtowny ruch i wszystko zawirowało jej przed oczami. 
  - Melissa, co jest? - Victoria jako pierwsza zauważyła dziwne zachowanie przyjaciółki. 
  - Nic nie jest, a co ma być? - Szatynka miała nadzieję, że jej głos brzmi swobodnie. Uśmiechnęła się szeroko, a przynajmniej taką miała nadzieję. Chyba jednak nie wyszło. Teraz wszyscy już jej się przyglądali. Oprócz Rebeki. 
  - Lissa, mogłabyś tu podejść? Musisz coś zobaczyć. - Czerwonowłosa cały czas patrzyła na ziemię. Dziewczyna nie miała innego wyjścia jak spróbować do niej podejść. Po zrobieniu kilku kroków świat zamienił się w żywą karuzelę. Czuła, że za chwilę straci przytomność. Ktoś chwycił ją za łokieć.
  - Usiądź i się pochyl. - To był Edgar.
  - Co jej jest?! - Głos czerwonowłosej był nienaturalnie wysoki. - Lissa!! - rzuciła się w jej kierunku - Lisuś, co się dzieje?! - Rudowłosa przytrzymała ją za rękę. Była równie zszokowana co ona ale wiedziała, że na pewno potrząsanie i inne silne bodźce, jej nie pomogą. 
  - Zostaw mnie! - Rebeka wyrwała się koleżance. Stała na pośrodku grupy i nie wiedziała co robić. Zakryła dłońmi twarz i zaczęła szlochać. Wszyscy stali jak wmurowani. Tylko Edgar działał przytomnie. 
  - Zadzwońcie po karetkę.  Powinna jak najszybciej znaleźć się w szpitalu. - Nikt się jednak nie ruszył. - Niebiesko włosy chłopak rozejrzał się po wszystkich a jego wzrok zatrzymał się na Marku. - Mark zadzwoń. 
  - C-co? A tak. - Kapitan drużyny wyjął telefon. Edgar spojrzał na Rebekę
  - Niech ktoś ją zabierze. - Nathan rozejrzał się ale nikt się nie ruszył. Podszedł do niej i delikatnie chwycił ją za łokieć. Chciał ją tylko przeprowadzić kawałek dalej ale dziewczyna przywarła do niego. Chłopak objął ją i odszedł kawałek dalej. Zmusił ją do tego żeby usiadła. Nadal nie mogła się uspokoić. Przytuliła się do niego, on ją objął i pozwolił płakać dalej. Kevin widząc to prychnął z pogardą. 
  - Panikara. Rozumiem, że meczu dzisiaj nie rozstrzygniemy? To ja idę. - Różowo włosy poszedł zanim ktokolwiek zdążył zaprotestować. Nagle pojawił się ktoś jeszcze. Nie przejmował się tym, że karetka właśnie zabiera dziewczynę. Nie podszedł do nich tylko krzyknął.
  - Natalie!!! Ojciec będzie za półgodziny! Chodź szybko! - Długowłosy blondyn kogoś Markowi przypominał. Tylko nie mógł sobie przypomnieć gdzie go widział. Nagle Nathan, który cały czas pocieszał Rebekę, wykrzyknął.
  - Bayron?! 
________________________________________________________

Przepraszam, że tak długo, brak weny mnie ogarnął ^^ 
Mam nadzieję, że się podobało :)

3 komentarze:

  1. Fajnie! :D
    Świetnie! :)
    Czekam na następny!
    Weny!

    PS
    Do notki, to ja nie mam pojęcia, kogo możesz wybrać. Ja w głosowanie nie wchodzę, bo później będzie problem itd. Możesz wybrać za mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper. !!
    Fajny rozdział.!!
    Czekam na następny.!!
    Powodzenia i dużo weeny.!! :D


    Hmm. Nie mam pojęcia którą możesz wybrać. Nie stety ale raczej będziesz musiała to ty zadecydować.
    Laura.

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem spoko rozdział. Czekam na następny.

    Co do tego głosowania wychodzi na to że raczej ty wybierzesz.
    Powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń