wtorek, 4 czerwca 2013

1. Wiatrak 1/2

Od kiedy Raimon wygrali Strefę Futbolu minęły dwa miesiące. Od tego czasu zawodnicy pracowali jeszcze ciężej żeby dostać się do reprezentacji narodowej. Bycie mistrzami Japonii rozsławiło zespół, a chłopacy na przerwach nie mogli się opędzić od dziewczyn. Najgorzej miał Mark, Nathan, Jude, Axel i Erick. Musieli niemalże siłą przedzierać się przez tłum fanek. Żadnemu z nich ta sytuacja nie pasowała, jednak byli zbyt dobrze wychowani i nie chcieli urażać żadnej z nich, a łagodne perswazje nic nie dawały. Pozostawali więc w sytuacji bez wyjścia. Tak było i tym razem. Niebiesko włosy razem z blondynem próbowali dotrzeć na lekcje matematyki ale przeszkadzały im w tym rozchichotane dziewczyny, które napierały na nich ze wszystkich stron. W końcu Axel nie wytrzymał.
  - Słuchajcie, chcielibyśmy w spokoju przeżyć do końca szkoły, możecie nas zostawić? - spytał poirytowanym tonem. Z daleka dostrzegł współczujące spojrzenie Jude'a, który nie wiadomo jakim cudem był już pod salą i zdecydowanie nie miał tego problemu co oni. 
  - Marzenie - Mruknął Nathan na co blond włosy przyświadczył mu ciężkim westchnięciem. Postanowili, że skoro nie chcą ich przepuścić, będą musieli użyć łokci. Robili to z niechęcią, co nie zmieniało faktu, że skutki były o wiele lepsze od próśb. Kiedy już się przedostali, niebiesko włosy tylko z rozpędu jeszcze raz machnął ręką. Trafił na coś i usłyszał jęk. Odwrócili się i zobaczyli drobną szatynkę siedzącą na podłodze i rozcierającą policzek, patrzącą na nich z wyrzutem. Zrobiło im się głupio.
  - Przepraszam Melissa, nic ci nie jest? - spytał przepraszająca Nathan, wyciągając jednocześnie do niej rękę. Dziewczyna szybko się pozbierała.
  - Nie, nic. Hmm... następnym razem jeśli będziesz chciał udawać wiatrak polecam szkolne boisko a nie korytarz. Tu jest trochę przyciasno na takie manewry. - Dziewczyna wyszczerzyła zęby w przyjaznym uśmiechu i pobiegła dalej.
  - Wiatrak? - Spytał Mark, który nie widział samego upadku dziewczyny, ale tylko ich krótką wymianę zdań. - O co jej chodziło? Nathan? 
  - Nathan wygląda jak wiatrak? - Usłyszeli zdziwiony głos jednej z dziewczyn przechodzących obok. Zatrzymała się i zaczęła się przyglądać chłopakowi przez zmrużone oczy. 
  - Nie wydaje mi się, chociaż może ja się nie znam... 
  - Na czym się nie znasz? - Spytała jej koleżanka, która dopiero po jakimś czasie zauważyła, że blondynki nie ma przy jej boku.
  - Na ludzkim wyglądzie. Nie mam pojęcia dlaczego Nathan miałby wyglądać jak wiatrak. 
  - Wiatrak? - Spytała jej zdumiona towarzyszka. - Taki jak ten do mielenia mąki? 
  - To jest młyn. 
  - Hej, dziewczyny, spokojnie... - próbował oponować Axel, ale nic z tego nie wyszło. 
  - Ale Nathan nie wygląda jak młyn. - Powiedziała już teraz niepewnie koleżanka blondynki. 
  - No pewnie, że nie, więc dlaczego... - Przerwał jej głośny, zdziwiony okrzyk.
  - Co?! Nathan wygląda jak młyn mielący mąkę? - Jakaś dziewczyna z fioletowymi włosami pobiegła szybko w kierunku grupki koleżanek. Marka, Nathana i Axela z daleka dobiegły jej krzyki. 
  - Słyszałyście? Nathan podobno wygląda jak młyn do mielenia mąki! - Na korytarzu teraz prawie wszyscy o tym mówili. Idąc do sali usłyszeli kilka podobnych dialogów.
  - Jakiej mąki? 
  - No wiesz, takiej z której robi się chleb...
  - Chleb? Co ty mówisz, przecież podobno to o młyn tu chodzi. 
  - Oszalałaś?! On podobno chodzi mielić mąkę po treningach do starego młyna...
  - To chyba jakieś żarty - jęknął niebiesko włosy. - Mark, musiałeś wyjeżdżać z tym wiatrakiem? - spojrzał na kapitana drużyny z lekkim wyrzutem. 
  - Przepraszam, to nie było specjalnie. - Powiedział skruszony Mark. - Ale nadal nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi... - Przyjrzał się badawczo kolegom. 
Przyjaciele pokrótce wyjaśnili mu skąd wzięło się to nieporozumienie. Kiedy kapitan chciał zapytać o coś jeszcze zadzwonił dzwonek, więc ruszyli do klasy. Kiedy dobiegli pod drzwi sali okazało się, że są spóźnieni. Weszli do środka, przeprosili i usiedli na miejscach. Nathan od kiedy tylko otworzył drzwi czuł się nieswojo. Wszystkie spojrzenia były skierowane na niego. Zdawał sobie sprawę, że przyczyną zachowania klasy były plotki rozprzestrzeniające się w zastraszającym tempie, jednak teraz nie mógł ich sprostować. Profesor Severe nie lubi rozmów na lekcji. Trzyma żelazną dyscyplinę i nawet za najdrobniejsze przewinienie można było wyjść z ogromną uwagą i telefonem do rodziców. Nikt z nich nie traktował jednak tych skarg na uczniów poważnie, bo wiedzieli, że nauczyciel ma tendencje do wyolbrzymiania rzeczy mało ważnych i do bagatelizowania tych, które powinny zostać przedstawione szczegółowo. 
Lekcja przebiegła jak zwykle, bez żadnych zakłóceń. Mimo wszystko jednak dało się wyczuć jakąś dziwną atmosferę. 

***

Chwilę po dzwonku Melissa wybiegła z sali jak oparzona. Na początku lekcji dostała sms'a od dawnej przyjaciółki, że ta przyjeżdża na tydzień do niej i fajnie by było jakby wyszła po nią przed szkołę bo nie bedzie jej gonić po korytarzach. Leciała jak do pożaru. Dawno nie widziała się z Victorią i chciała jak najszybciej ją znaleźć. Właśnie przedarła się przez tłumek fanek członków klubu Raimona kiedy dostała od jednego z nich w twarz z łokcia i się przewróciła. 
  - Przepraszam Melissa, nic ci nie jest? - Usłyszała przepraszający głos i spojrzała na właściciela z lekkim wyrzutem. Okazało się, że jest nim Nathan.
  - Nie, nic. Hmm... następnym razem jeśli będziesz chciał udawać wiatrak polecam szkolne boisko a nie korytarz. Tu jest trochę przyciasno na takie manewry. -Uśmiechnęła się do niego przyjacielsko, bo w gruncie rzeczy go lubiła i poleciała dalej szukać koleżanki. Odwróciła się jeszcze na chwilkę i zobaczyła, że Mark, Nathan i Axel patrzą się osłupiali na dwie, nie mniej zdziwione dziewczyny. Nie wnikała w przyczyny ich zdumienia i wyszła ze szkoły nie świadoma co rozpętała swoim komentarzem. 
Voctoria stała pod ogromnym, rozłożystym dębem. Ostatnio wdziały się dwa lata temu, mimo to ona przez ten czas prawie nic się nie zmieniła. Rude loki nadal nosiła rozpuszczone a prawe oko jak zawsze było przykryte grzywką. Dziewczyna zauważyła, że przyjaciółka się do niej zbliża i pomachała do niej. 
  - Lissa! - Wrzasnęła kiedy szatynka do niej podeszła i rzuciła się jej na szyję. - Boże, jak ja się za tobą stęskniłam! - Kiedy dziewczyny się wyściskały ruszyły w kierunku ulubionej pizzerii Melissy. 
  - Czy ty się czasem nie urwałaś prze ze mnie z lekcji? - Spytała nagle zaniepokojona Victoria wiedząc, że jej przyjaciółka jest do tego zdolna. Nie chciała żeby przez nią zawalała szkołe tuż przed końcem roku. 
  - Nie, byłam zwolniona z trzech ostatnich. Nauczyciele są na wycieczce z ostatnimi klasami. - Odparła spokojnie szatynka. 
  - To dobrze. No, mów co tam u ciebie, nie widziałyśmy się tyle czasu! - Dziewczyna, mimo, że znała wszystkie szczegóły z życia Lissy, chciała usłyszeć całą relację na żywo. 
Koleżanki przegadały przeszło trzy godziny i musiały wracać do domu. 
  - Gdzie ty teraz właściwie mieszkasz? - Spytała rudą Melissa. 
  - Przez ten tydzień czy ogólnie?
  - Przez tydzień.
  - U babci. - Babcia dziewczyny od dawna mieszkała w Japonii.
  - A ogólnie?
  - Za dwa miesiące przeprowadzam się do mieszkania na przeciwko ciebie... - Victoria od nadmiaru emocji nie mogła powiedzieć nic więcej, więc zamilkła żeby nie zacząć się śmiać jak wariatka.
  - Co?!!! - Szatynka nie mogła uwierzyć w soje szczęście. Jak to możliwe, że teraz kiedy w końcu przestała nakłaniać do tego i ją, i jej rodzinę, oni zdecydowali się przeprowadzić?
  - Dokładnie to co słyszysz. Przeprowadzam się tutaj i od września będę chodzić z tobą do kla... - Nie zdążyła dokończyć bo przyjaciółka rzuciła się na nią i przytuliła do niej. 
  - N-nie mogę od-oddychać! - Wysapała z trudem Vic. 
  - Przepraszam. Po prostu nie mogę w to uwierzyć! Ty tutaj. Taaaaaak!!! - To ostatnie wykrzyczała ile sił w płucach, przeciągając samogłoskę. 

_________________________________________________________


Następna część albo jutro, albo po niedzieli :) 

2 komentarze:

  1. Uprzejmie się prosi o używanie oryginalnych, chińskich imion -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprzejmie odrzuca się tę prośbę, z powodu braku "oryginalnych chińskich imion". W oryginale imiona są japońskie. To anime pochodzi z Japonii więc trudno by było żeby było inaczej. Na miejscu fanów Inazumy porządnie bym się obraziła. >.<

      Usuń