wtorek, 11 czerwca 2013

1. Wiatrak 2/2

__________________________________________________________
- Dokładnie to co słyszysz. Przeprowadzam się tutaj i od września będę chodzić z tobą do kla... - Nie zdążyła dokończyć bo przyjaciółka rzuciła się na nią i przytuliła do niej. 
  - N-nie mogę od-oddychać! - Wysapała z trudem Vica. 
  - Przepraszam. Po prostu nie mogę w to uwierzyć! Ty tutaj. Taaaaaak!!! - To ostatnie wykrzyczała ile sił w płucach, przeciągając samogłoskę. 
__________________________________________________________

  - Uspokój się. - Roześmiana Victoria pociągnęła swoją przyjaciółkę za rękaw.
  - Gdzie idziemy?
  - Zobaczysz - Ruda uśmiechnęła się tajemniczo.
  - No powiedz. Prooooszę!
  - Nie. Zobaczysz na miejscu. 
Dziewczyny poszły w kierunku, który wybrała Vica. Jej przyjaciółka cały czas marudziła coś pod nosem ale tamta nie zwracała na to uwagi.

***

Po ciężkim treningu Nathan wracał do domu. Dzisiaj jak zwykle dali z siebie wszystko. Razem z Jack'iem są blisko opracowania nowej techniki hissatsu. Ogólnie rzecz ujmując był zadowolony. Szedł właśnie przez ulicę pełną małych sklepików, kiedy usłyszał krzyk jakiejś dziewczyny. Nie była przerażona tylko raczej szczęśliwa. Spojrzał w tamtym kierunku i zauważył szatynkę, którą potrącił dzisiaj na korytarzu razem z jakąś rudą dziewczyną której nie znał. Rudowłosa pociągnęła Melissę za rękaw i razem gdzieś poszły. Sam nie wiedział dlaczego ale zaczął je śledzić. Gdyby mnie złapały mógłbym powiedzieć, że chcę wyjaśnić sprawę wiatraków. Nic takiego jednak się nie stało. Niebiesko włosy zauważył, że przyjaciółki idą w stronę boiska nad rzeką. Nie mylił się. Po pięciu minutach obserwował z ukrycia jak zaskoczona przyjaciółka rudej  patrzy na nią w niedowierzaniu. Nagle zadzwonił jego telefon. Spojrzał na wyświetlacz. Jego starsza siostra. Nie miał pojęcia o co jej mogło chodzić. Odrzucił połączenie bo był ciekaw co zrobią dziewczyny. Zauważył, że za plecami Lissy pojawiły się dwie kolejne postacie. Jedna z nich miała czerwone włosy do ramion i czarne oczy a druga krótkie blond włoski obcięte jak u Pink*. Wyglądało na to, że są dobrymi przyjaciółkami bo Melissa rzuciła się im na szyję. Telefon znowu zadzwonił. Znowu jego siostra. Tym razem odebrał bo wiedział, że Chelsea nie odpuści. 
  - Co jest? - Nathan obrócił się plecami do boiska.
  - Słuchaj, wejdź do zoologicznego i kup karmę dla kotów. A jak będziesz wracał to po drodze jest butik w którym jest do odebrania moja sukienka i sandały. Proszę, załatw to za mnie bo ja już nie zdążę a bardzo mi na tym zależy. Wszystko ci oddam tylko proszę, zrób to. To jak? 
  - Nie mogłaś pomyśleć o tym wcześniej? Jestem zajęty. - Chłopak nie był zadowolony z tego, że siostra wysługuje się nim zawsze kiedy czegoś zapomni.
  - Taaak? A co robisz? Z kim? Ile ci to zajmie? Kiedy skończysz? Gdzie jesteś? Kiedy wrócisz? 
  - Eh.. o której zamykają ten butik? - Niebiesko włosy nienawidził takich przesłuchań. Wolał iść odebrać jej rzeczy. Po za tym co miałby jej niby powiedzieć? "Słuchaj Chels, śledzę taką jedną dziewczynę i jej przyjaciółki, nie wiem ile mi to zajmie ani kiedy wrócę. Dlaczego je śledzę? Sam nie wiem. Coś mi nagle w środku piknęło i kazało za nimi iść czy coś w tym stylu..." Nie, zdecydowanie wolał przerwać przeszpiegi.    
  - Za dwie godziny.  To jest jakieś pół godziny od boiska nad rzeką. Najpierw idź po ubrania a później po karmę bo zoologiczny jest otwarty dłużej. Dziękuję braciszku! - Nathan chciał coś powiedzieć ale usłyszał sygnał w telefonie. Jeśli dobrze zrozumiał miał jeszcze dobrą godzinę na obserwacje. Rozmawiał z nią dobre dziesięć minut ale przez ten czas dziewczyny nie powinny stąd odejść. Zerknął w ich kierunku. Były. Podawały sobie piłkę. Jako, że było ich tylko cztery, w polu zostały tylko dwie z nich. Blondynka i ruda. Nathan obserwował je jeszcze przez kilka minut. Co jakiś czas trafiały do bramki. Nie wykazywały żadnych super zdolności ale nie były też znowu takie kiepskie. Ot, takie przeciętne. Chłopak poczuł, że nogi zaczynają mu drętwieć od siedzenia w niewygodnej pozycji i postanowił zmienić miejsce. Kiedy chciał przejść w drugi róg boiska, gdzie mógł się usadowić wygodniej i, nadal niezauważony, obserwować grające dziewczyny, usłyszał, że ktoś go woła. Odwrócił się w tamtym kierunku. W jego stronę szli Mark i Kevin. Zapomniał, że oni tędy wracają. 
  - Też przyszedłeś poćwiczyć? - Uśmiechnięty kapitan spojrzał na swojego kolegę. 
  - Nie, idę odebrać sukienkę siostry. - Skłamał gładko Nathan. 
  - Sama nie może tego zrobić? - Kevin znał siostrę niebiesko włosego i wiedział, że zazwyczaj dysponuje dużą ilością wolnego czasu. 
  - Umówiła się z przyjaciółkami. 
  - Hej, kto to jest? - Spytał Mark zauważywszy, że boisko jest zajęte. - Czy to nie Melissa? 
  - Tak... chyba tak. - Nathan udawał zaskoczonego. 
  - Z kim ona jest? - Tym razem to Kevin zadał pytanie. 
  - Nie wiem... A, ty Mark? 
  - Tą rudą widziałem chyba przed szkołą... Może to przyjaciółki? - To co powiedział, wydało się tak oczywiste, że chłopacy natychmiast zaaprobowali ten pomysł. - Mam pomył!
  - Co znowu? - Kevin nie był zadowolony. Czuł, że to co kapitan wymyśli nie przypadnie mu do gustu. Mark jednak zamiast odpowiedzieć popędził na dół.
  
***

  - Chcesz grać w piłkę? - Spytała zdumiona Melissa. - Przecież jesteśmy tylko dwie, po za tym nie mamy piłki. 
  - O to się nie martw. - Ruda się uśmiechnęła.
  - Hę? - Sztynka nie miała pojęcia o co jej chodzi. Zaciągnęła ją tutaj żeby grać w piłkę bez piłki? 
  - Długo musiałyście czekać Vic? - Za plecami Lissy odezwała się jakaś dziewczyna. Melissa odwróciła się szybko i ujrzała dwie pozostałe przyjaciółki, z którymi zawsze stanowiły nierozerwalny kwartet. Do czasu jej wyprowadzki. 
  - Rebeka! Natalie! - Szatynka rzuciła się na czerwonowłosą i blondynkę. Kiedy już się od nich odsunęła patrzyła na nie w niedowierzaniu. 
  - To jak? Gramy? - Uśmiechnięta Rebeka stała trzymając piłkę w ręce. 
  - Sama nie wiem... - Melissa nadal była niezdecydowana. Nie grała już bardzo długi czas. Wiedziała, że takich rzeczy się nie zapomina ale nie była pewna czy chce. 
  - Z nami nie zagrasz? - Udała oburzenie Natalie,  na co trójka przyjaciółek wybuchła śmiechem.
  - Dobra. Gramy. - Szatynka od razu ustawiła się na bramce. W zasadzie bardziej do siebie podawały, jednak czasem strzelały na bramkę, z pozytywnym skutkiem. Lissa wspominała czas kiedy grały razem w jednym klubie. To było rok przed jej odejściem. Od tego czasu już nigdy nie dotknęła piłki. Nie chciała w nią grać bez jej przyjaciółek. Właśnie zamierzała obronić strzał Victorii, kiedy usłyszała, że ktoś je woła. Obejrzała się w tamtym kierunku. To był Mark. Za nim szli Kevin i Nathan. No tak. Przecież wieczorami ćwiczyli tu chłopacy z klubu Raimona. 
  - Co jest? - Spytała niby zaczepnie, niby przyjaźnie Rebeka. 
  - Możemy z wami zagrać? - Rozpromieniony kapitan zwycięskiej drużyny stał i czekał na odpowiedź. 
  - Jest nas razem siedmiu... - Zaczęła Natalie ale czerwonowłosa jej przerwała. 
  - Będę sędzią. Teraz wszystko się zgadza - Uśmiechnęła się do blondynki. 
  - Stop. Chwileczkę. Mamy grać z dziewczynami? - Spytał Kevin kręcąc nosem a tę propozycję.
  - Masz z tym jakiś problem? - Spytała ostro Rebeka rzucając mu nienawistne spojrzenie. Podeszła do niego, spojrzała mu prosto w oczy i czekała na odpowiedź. Wyglądała przy tym tak, że Kevin powinien zacząć się jej bać. 
  - Przecież rozniesiemy was w pył. - Odpowiedział arogancko. Czerwonowłosa fuknęła z furią, źgnęła go w klatkę piersiową i zaczęła się przesuwać do przodu, przez co chłopak musiał się cofać.
  - To, czy nas rozniesiecie czy nie okaże się dopiero po meczu. Nigdy więcej nie waż się tak mówić do mnie albo do którejś z nich, albo tego pożałujesz. - Rebeka która na początku mówiła w miarę normalnie, teraz wściekle syczała. W oczach chłopaka widać było zdezorientowanie. - Zrozumiałeś? - Nie czekała na odpowiedź tylko podeszła do szatynki. 
  - Zamienisz się? Zostaniesz sędzią? Chcę osobiście strzelić im gola. Nie będzie mi ten różowo włosy bałwan mówił co mam robić! 
  - Nie ma problemu. Nie denerwuj się tak. On już taki jest. - Spokojny głos przyjaciółki odrobinę uspokoił czerwonowłosą, która ustawiła się na środku boiska.
  - Gramy! - Lissa podniosła gwizdek do ust i mecz się rozpoczął. Przy piłce natychmiast znalazła się Natalie. Kątem oka widziała, że Rebeka ruszyła w kierunku bramki przeciwnika. Nie zdążyła jednak nic zrobić kiedy przed nią pojawił się Nathan. Chłopak bez trudu odebrał jej piłkę i jedyne co mu pozostało po zostawieniu dziewczyn za sobą, to strzelić. 
  - Podaj tu! - Obok niego pojawił się Kevin. Miał zacięty wyraz twarzy. Niebiesko włosy podał do kolegi który wykonał swój firmowy strzał.
  - Smoczy cios! - Piłka leciała w kierunku Victorii w zastraszającym tempie. Dziewczyna patrzyła na to przerażona. Wydawałoby się, że już nic nie może ich uchronić przed stratą gola. 
  - Nieprzenikniona tarcza! Przypomnij sobie! - Blondynka krzyknęła do rudowłosej. Ta spojrzała na nią i nagle w jej oczach błysnęło. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej po czym wyciągnęła je przed siebie. Przed nią, w ostatniej chwili pokazała się półprzezroczysta, czarna tarcza. Piłka długo napierała, jednak dziewczynie, przy dużym wysiłku, udało się zatrzymać strzał. Rebeka podbiegła do niej i przybiła piątkę. Zauważyła jednak, że nie była to w pełni rozwinięta technika, a przecież już nie raz widziała jak Victoria wykonywała ją po mistrzowsku. 
  - Wypadłam z wprawy. Dawno nie grałam. - Odpowiedziała na jej pytające spojrzenie. Rozległ się gwizdek wznawiający grę. Znowu Natalie ruszyła do przodu i znowu Nathan odebrał jej piłkę. Zanosiło się na to, że cały mecz ma tak wyglądać. Skończyła się pierwsza połowa. Przerwę postanowili zrobić dłuższą, bo niebiesko włosy musiał odebrać sukienkę siostry. 
Zmęczone dziewczyny popatrzyły na sobie w milczeniu. Przez chwilę nic nie mówiły tylko normowały oddech. 
  - Muszę przyznać, że są dobrzy. - Dziewczyny spojrzały zdumione na Rebekę. Nie mogły uwierzyć, że powiedziała to po tym jak Kevin im dopiekł. Natalie zapytała ją o to.
  - Mam po prostu dobry humor - wyszczerzyła się  czerwonowłosa. - Po za tym, po co mam się złościć? O to, że nie pozwalają nam podejść pod ich bramkę? - Uśmiech dziewczyny jeszcze się powiększył. - Dzięki temu jeszcze bardziej chcę ich pokonać. Wysoko podnoszą poprzeczkę. Wiem, że damy radę. Wierzę w nas. Ostatnio nawet ćwiczyłam nową technikę i sądzę, że może mi się udać. 
  - Nowa technika? Dlaczego nic nam nie powiedziałaś? - Victoria skierowała na nią oskarżycielskie spojrzenie. 
  - Nie chciałam zapeszać. Nie jest wykończona i nie jestem pewna czy mi wyjdzie. No, pożyjemy zobaczymy. Zdaje mi się czy on wraca? I to w dodatku z kimś? 
  - Nie, to chyba nie on...  - Blondynka nie była pewna. Ten ktoś szedł pod słońce więc nie było nic wydać, ale sylwetka wydała się jej nie taka. Zdążyła się bardzo dobrze przypatrzeć Nathanowi. 
 
Zapowiedzi Marka!
Co mają na myśli dziewczyny? Czy chłopacy z Raimona wygrają? Jak zachowa się Kevin po skończeniu meczu? Co zrobi Nathan z rozprzestrzeniającymi się plotkami?
Tego wszystkiego i jeszcze więcej dowiecie się czytając następny rozdział.
________________________________________________________________

Nareszcie mi się udało :) Mam nadzieję, że następne pójdą szybciej :) 
Publikować postaram się raz w tygodniu. 

wtorek, 4 czerwca 2013

1. Wiatrak 1/2

Od kiedy Raimon wygrali Strefę Futbolu minęły dwa miesiące. Od tego czasu zawodnicy pracowali jeszcze ciężej żeby dostać się do reprezentacji narodowej. Bycie mistrzami Japonii rozsławiło zespół, a chłopacy na przerwach nie mogli się opędzić od dziewczyn. Najgorzej miał Mark, Nathan, Jude, Axel i Erick. Musieli niemalże siłą przedzierać się przez tłum fanek. Żadnemu z nich ta sytuacja nie pasowała, jednak byli zbyt dobrze wychowani i nie chcieli urażać żadnej z nich, a łagodne perswazje nic nie dawały. Pozostawali więc w sytuacji bez wyjścia. Tak było i tym razem. Niebiesko włosy razem z blondynem próbowali dotrzeć na lekcje matematyki ale przeszkadzały im w tym rozchichotane dziewczyny, które napierały na nich ze wszystkich stron. W końcu Axel nie wytrzymał.
  - Słuchajcie, chcielibyśmy w spokoju przeżyć do końca szkoły, możecie nas zostawić? - spytał poirytowanym tonem. Z daleka dostrzegł współczujące spojrzenie Jude'a, który nie wiadomo jakim cudem był już pod salą i zdecydowanie nie miał tego problemu co oni. 
  - Marzenie - Mruknął Nathan na co blond włosy przyświadczył mu ciężkim westchnięciem. Postanowili, że skoro nie chcą ich przepuścić, będą musieli użyć łokci. Robili to z niechęcią, co nie zmieniało faktu, że skutki były o wiele lepsze od próśb. Kiedy już się przedostali, niebiesko włosy tylko z rozpędu jeszcze raz machnął ręką. Trafił na coś i usłyszał jęk. Odwrócili się i zobaczyli drobną szatynkę siedzącą na podłodze i rozcierającą policzek, patrzącą na nich z wyrzutem. Zrobiło im się głupio.
  - Przepraszam Melissa, nic ci nie jest? - spytał przepraszająca Nathan, wyciągając jednocześnie do niej rękę. Dziewczyna szybko się pozbierała.
  - Nie, nic. Hmm... następnym razem jeśli będziesz chciał udawać wiatrak polecam szkolne boisko a nie korytarz. Tu jest trochę przyciasno na takie manewry. - Dziewczyna wyszczerzyła zęby w przyjaznym uśmiechu i pobiegła dalej.
  - Wiatrak? - Spytał Mark, który nie widział samego upadku dziewczyny, ale tylko ich krótką wymianę zdań. - O co jej chodziło? Nathan? 
  - Nathan wygląda jak wiatrak? - Usłyszeli zdziwiony głos jednej z dziewczyn przechodzących obok. Zatrzymała się i zaczęła się przyglądać chłopakowi przez zmrużone oczy. 
  - Nie wydaje mi się, chociaż może ja się nie znam... 
  - Na czym się nie znasz? - Spytała jej koleżanka, która dopiero po jakimś czasie zauważyła, że blondynki nie ma przy jej boku.
  - Na ludzkim wyglądzie. Nie mam pojęcia dlaczego Nathan miałby wyglądać jak wiatrak. 
  - Wiatrak? - Spytała jej zdumiona towarzyszka. - Taki jak ten do mielenia mąki? 
  - To jest młyn. 
  - Hej, dziewczyny, spokojnie... - próbował oponować Axel, ale nic z tego nie wyszło. 
  - Ale Nathan nie wygląda jak młyn. - Powiedziała już teraz niepewnie koleżanka blondynki. 
  - No pewnie, że nie, więc dlaczego... - Przerwał jej głośny, zdziwiony okrzyk.
  - Co?! Nathan wygląda jak młyn mielący mąkę? - Jakaś dziewczyna z fioletowymi włosami pobiegła szybko w kierunku grupki koleżanek. Marka, Nathana i Axela z daleka dobiegły jej krzyki. 
  - Słyszałyście? Nathan podobno wygląda jak młyn do mielenia mąki! - Na korytarzu teraz prawie wszyscy o tym mówili. Idąc do sali usłyszeli kilka podobnych dialogów.
  - Jakiej mąki? 
  - No wiesz, takiej z której robi się chleb...
  - Chleb? Co ty mówisz, przecież podobno to o młyn tu chodzi. 
  - Oszalałaś?! On podobno chodzi mielić mąkę po treningach do starego młyna...
  - To chyba jakieś żarty - jęknął niebiesko włosy. - Mark, musiałeś wyjeżdżać z tym wiatrakiem? - spojrzał na kapitana drużyny z lekkim wyrzutem. 
  - Przepraszam, to nie było specjalnie. - Powiedział skruszony Mark. - Ale nadal nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi... - Przyjrzał się badawczo kolegom. 
Przyjaciele pokrótce wyjaśnili mu skąd wzięło się to nieporozumienie. Kiedy kapitan chciał zapytać o coś jeszcze zadzwonił dzwonek, więc ruszyli do klasy. Kiedy dobiegli pod drzwi sali okazało się, że są spóźnieni. Weszli do środka, przeprosili i usiedli na miejscach. Nathan od kiedy tylko otworzył drzwi czuł się nieswojo. Wszystkie spojrzenia były skierowane na niego. Zdawał sobie sprawę, że przyczyną zachowania klasy były plotki rozprzestrzeniające się w zastraszającym tempie, jednak teraz nie mógł ich sprostować. Profesor Severe nie lubi rozmów na lekcji. Trzyma żelazną dyscyplinę i nawet za najdrobniejsze przewinienie można było wyjść z ogromną uwagą i telefonem do rodziców. Nikt z nich nie traktował jednak tych skarg na uczniów poważnie, bo wiedzieli, że nauczyciel ma tendencje do wyolbrzymiania rzeczy mało ważnych i do bagatelizowania tych, które powinny zostać przedstawione szczegółowo. 
Lekcja przebiegła jak zwykle, bez żadnych zakłóceń. Mimo wszystko jednak dało się wyczuć jakąś dziwną atmosferę. 

***

Chwilę po dzwonku Melissa wybiegła z sali jak oparzona. Na początku lekcji dostała sms'a od dawnej przyjaciółki, że ta przyjeżdża na tydzień do niej i fajnie by było jakby wyszła po nią przed szkołę bo nie bedzie jej gonić po korytarzach. Leciała jak do pożaru. Dawno nie widziała się z Victorią i chciała jak najszybciej ją znaleźć. Właśnie przedarła się przez tłumek fanek członków klubu Raimona kiedy dostała od jednego z nich w twarz z łokcia i się przewróciła. 
  - Przepraszam Melissa, nic ci nie jest? - Usłyszała przepraszający głos i spojrzała na właściciela z lekkim wyrzutem. Okazało się, że jest nim Nathan.
  - Nie, nic. Hmm... następnym razem jeśli będziesz chciał udawać wiatrak polecam szkolne boisko a nie korytarz. Tu jest trochę przyciasno na takie manewry. -Uśmiechnęła się do niego przyjacielsko, bo w gruncie rzeczy go lubiła i poleciała dalej szukać koleżanki. Odwróciła się jeszcze na chwilkę i zobaczyła, że Mark, Nathan i Axel patrzą się osłupiali na dwie, nie mniej zdziwione dziewczyny. Nie wnikała w przyczyny ich zdumienia i wyszła ze szkoły nie świadoma co rozpętała swoim komentarzem. 
Voctoria stała pod ogromnym, rozłożystym dębem. Ostatnio wdziały się dwa lata temu, mimo to ona przez ten czas prawie nic się nie zmieniła. Rude loki nadal nosiła rozpuszczone a prawe oko jak zawsze było przykryte grzywką. Dziewczyna zauważyła, że przyjaciółka się do niej zbliża i pomachała do niej. 
  - Lissa! - Wrzasnęła kiedy szatynka do niej podeszła i rzuciła się jej na szyję. - Boże, jak ja się za tobą stęskniłam! - Kiedy dziewczyny się wyściskały ruszyły w kierunku ulubionej pizzerii Melissy. 
  - Czy ty się czasem nie urwałaś prze ze mnie z lekcji? - Spytała nagle zaniepokojona Victoria wiedząc, że jej przyjaciółka jest do tego zdolna. Nie chciała żeby przez nią zawalała szkołe tuż przed końcem roku. 
  - Nie, byłam zwolniona z trzech ostatnich. Nauczyciele są na wycieczce z ostatnimi klasami. - Odparła spokojnie szatynka. 
  - To dobrze. No, mów co tam u ciebie, nie widziałyśmy się tyle czasu! - Dziewczyna, mimo, że znała wszystkie szczegóły z życia Lissy, chciała usłyszeć całą relację na żywo. 
Koleżanki przegadały przeszło trzy godziny i musiały wracać do domu. 
  - Gdzie ty teraz właściwie mieszkasz? - Spytała rudą Melissa. 
  - Przez ten tydzień czy ogólnie?
  - Przez tydzień.
  - U babci. - Babcia dziewczyny od dawna mieszkała w Japonii.
  - A ogólnie?
  - Za dwa miesiące przeprowadzam się do mieszkania na przeciwko ciebie... - Victoria od nadmiaru emocji nie mogła powiedzieć nic więcej, więc zamilkła żeby nie zacząć się śmiać jak wariatka.
  - Co?!!! - Szatynka nie mogła uwierzyć w soje szczęście. Jak to możliwe, że teraz kiedy w końcu przestała nakłaniać do tego i ją, i jej rodzinę, oni zdecydowali się przeprowadzić?
  - Dokładnie to co słyszysz. Przeprowadzam się tutaj i od września będę chodzić z tobą do kla... - Nie zdążyła dokończyć bo przyjaciółka rzuciła się na nią i przytuliła do niej. 
  - N-nie mogę od-oddychać! - Wysapała z trudem Vic. 
  - Przepraszam. Po prostu nie mogę w to uwierzyć! Ty tutaj. Taaaaaak!!! - To ostatnie wykrzyczała ile sił w płucach, przeciągając samogłoskę. 

_________________________________________________________


Następna część albo jutro, albo po niedzieli :) 

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Kilka informacji na wstępie.

Tak jak w tytule.

Będę tu wrzucać opowiadania, które będę pisać o IE, które nie będą odpowiadały znanemu wam anime (przykro mi jeśli was rozczarowałam). Pewnie zauważyliście już 'zakładki' na górze strony. Tak jak ich tytuły mówią, będą tam odcinki do kolejnych serii ;) Do piątku powinnam dodać większość IE (całość to 127), część IE Go, IE Go Chrono Stone oraz IE Galaxy (jak tylko je wyczaję ^^) Z pierwszymi trzema nie będzie problemu, bo widziałam już, że przetłumaczonych jest przynajmniej po 10 ( IE Go, IE GO GS). 
Stworzę też osobną stronę "Wspólne" Gdzie wspólnie będziemy (właściwie to będziecie) mogli tworzyć historyki (coś typu, ja zaczynam zdanie, następna osoba dodaje coś od siebie, jeszcze następna też doda coś od siebie, itd.)
Do końca tego tygodnia blog powinien się w miarę rozwinąć i będziecie mogli znaleźć tutaj już pierwszy rozdział :D