sobota, 10 sierpnia 2013

3. Jest coraz gorzej.

_________________________________________________________
W poprzednim rozdziale.
   - Musicie iść prosto a na końcu skręcić w lewo. Ostatnie drzwi po prawej - To ostatnie powiedziała jakaś dziewczyna, którą zainteresowało to małe zbiegowisko. - Jestem Celia. - Odwróciła się do Jude'a. - Braciszku, jakiś facet cię szukał. Powiedziałam, że cię nie ma. Wyglądał mi jakoś podejrzanie. Uważaj na siebie. - Chłopak chciał jej coś odpowiedzieć ale zadzwonił dzwonek i wszyscy rozeszli się do klas. Wszyscy po za trójką przyjaciółek, które udały się do sekretariatu. Gdyby wiedziały co je czeka w nowej szkole, nigdy by się tu nie przeniosły. 
______________________________________________________ 
Rozdział został uzupełniony :D
Miejsce w którym go wtedy nie skończyłam zaznaczyłam czerwonymi myślnikami :)

Jest wczesny ranek następnego dnia. Natalie nie śpi już od godziny. Jest podekscytowana tym, że będzie chodziła z przyjaciółkami do jednej szkoły. Spojrzała na budzik. Była dopiero szósta. Ma jeszcze godzinę luzu. Ciekawe czy Lissa jeszcze  śpi...Nat wzięła telefon do ręki i zadzwoniła do przyjaciółki. Zajęte. Dziwne. Ciekawe z kim rozmawia? Dziewczyna położyła telefon na biurku i poszła do łazienki. Kiedy pół godziny później weszła do pokoju, jej telefon akurat dzwonił. Rebeka. 
  - Hej Beki, jak tam?
  - Nie mów do mnie beki. Jestem Rebeka. Właśnie szykuję się do szkoły. Wpaść po ciebie? 
  - Przepraszam już nie będę. Tak, jeśli będziesz mogła to bądź za 15 minut. A co z Vic? 
  - Chyba trafi sama nie?  - W głosie dziewczyny było słychać niechęć. Starała się ukrywać przed Melissą, że nie przepada za Victorią. Przed Natalie jednak nie musiała. 
  - Pójdziemy po nią. Co ona ci takiego zrobiła, ze jej nie lubisz? 
  - Sama nie wiem. Ma w sobie coś takiego czego nie mogę zaakceptować. Zobaczysz, jeszcze będą przez nią kłopoty. 
  - Słuchaj, to, że nie znamy jej tak długo jak Lissy nie znaczy, że jest gorsza. Nie okazuj jej niechęci. Bądź za 15 minut. - Blondynka rozłączyła rozmowę. Naprawdę nie rozumiała zachowania przyjaciółki. Przecież na początku wcale się tak nie zachowywała. Chociaż z drugiej strony ona z Rebeką i Melissą były nierozłączne praktycznie od zawsze. Lissa odłączyła się od reszty kiedy doszła do nich ruda... nie, to na pewno był przypadek. Poza tym jak niby Vic miałaby wpłynąć na decyzję rodziców Mel o wyprowadzce? Dosyć! Skończ o tym myśleć! Nat spakowała się i wyszła z domu, mając nadzieję na spotkanie czerwonowłosej przed domem. Ziarno jednak zostało zasiane i Natalie wytworzyła drobny dystans pomiędzy sobą a rudą. 

***

  Vic wyszła ze szkoły niczym burza. Nie chciała tam zostać ani chwili dłużej. Zaczynała powoli żałować, że tu przyjechała. Od samego rana wyczuwała, że dziewczyny wytworzyły dystans, którego nie rozumiała i nie umiała pokonać. Przecież do tej pory było dobrze. Nigdy się jeszcze nie pokłóciły. O co im może chodzić. Co ja takiego zrobiłam? Gdyby była Melissa to na pewno tak by mnie nie potraktowały... 
Victoria, która na co dzień jest odważna i rezolutna, tak na prawdę bardzo bazuje na opinii innych ludzi. Przejmuje się każdym szczegółem, chociaż nigdy tego nie pokazuje. 
I jeszcze ta wredna trzecioklasistka... Ruda cały czas rozpamiętywała jak ciemnoskóra dziewczyna, razem z jej przygłupią świtą ją zaatakowała. Vic miała taką samą torbę i fryzurę jak ona. A Vivien się to bardzo nie spodobało. No tak, teraz to mój plecak nadaje się tylko do wyrzucenia... pomyślała poirytowana dziewczyna. 


Kilka godzin wcześniej, na szkolnym korytarzu. 


Trójka przyjaciółek szła, rozmawiając o czymś wesoło, kiedy jedna z nich nagle się zatrzymała. 
  - Viv, czy ona czasem nie ma takiej samej torby jak ty? - Spytała wysokim, pretensjonalnym głosem jedna z blondynek należących do świty. 
  - Taaak, i fryzurę też ma taką samą... - Tym razem druga blondynka się odezwała. 
  - Dziewczyny, trzeba ją nauczyć zasad panujących w tej szkole. - Ciemnoskóra dziewczyna zachichotała złośliwie. Ten dźwięk dotarł do Vic. Ruda odwróciła się i zobaczyła, że w jej kierunku idą trzy dziewczyny. Patrzyła na nie nic nie podejrzewając. 
  - Słuchaj no, jesteś nowa, nie? - Vivien spytała ze słodkim uśmiechem na ustach. Victoria natychmiast się spięła. Wiedziała, że to pytanie nigdy nie wróży niczego dobrego. 
  - , No tak. Jakiś problem? - Chciała żeby pytanie zabrzmiało bardziej zaczepnie, ale sama usłyszała, że jej nie wyszło. Nie mogła przecież zrobić fatalnego pierwszego wrażenia. 
  - Właściwie to jeden - zaczęła Chelsea, niższa blondynka, o twarzy w kształcie serca. Natychmiast przerwała jej koleżanka, Kennedy.
  - A właściwie to dwa. 
  - Dziewczyny spokojnie, przecież ona jeszcze nie zna zasad. Trzeba ją nauczyć - Teraz słodki uśmiech ciemnoskórej dziewczyny zmienił oblicze, wyglądała jakby właśnie zaplanowała najlepszą zemstę świata. 
  - Ale o co wam chodzi? Sorry, ale nie mam czasu, zaraz zaczną się lekcje. - Victoria chciała je wyminąć ale wszystkie trzy chwyciły ją za ramię. - Ey! Co jest?!
  - Nie krzycz tak, złość piękności szkodzi...a jak widzę ty musisz ją oszczędzać. - Blondynki zachichotały. - Dobra, do rzeczy. Nikt, ale to absolutnie nikt nie ma prawa ubierać się, czesać i dobierać dodatków tak jak ja. Zauważyłam, że złamałaś tę zasadę, więc musisz ponieść karę. - To powiedziawszy wyjęła nożyczki z plecaka. - Małe strzyżenie na pewno ci pomoże. - Vivien zbliżała się do Victorii z wyciągniętą ręką kiedy na korytarzu, po drugiej stronie pojawiła się Nelly. 
  - Hej Viv, pamiętaj, że na następny mecz macie mieć nowy układ. - Dziewczyna uśmiechnęła się do niej, nie zauważając całej sytuacji. 
  - Jasne, prawie wszystko już gotowe. - Chelsea odpowiedziała za nią.
  - To dobrze.
  - Włosy odpuścimy sobie na później, załatwimy to po szkole - Odłożyła nożyczki i rozczochrała ją tak, że Vic bez problemu mogłaby zastąpić stracha na wróble. - A teraz przejdziemy do torby. - Kennedy zerwała z jej ramienia plecak i wysypała wszystkie zeszyty. - Podaj mi to. - Blondynka posłusznie wykonała rozkaz. - Dziękuję. Tak jak mówiłam, nie wolno dobierać dodatków do stroju tak jak ja. A więc muszę to trochę oszpecić. Jeśli mam być szczera to nie chce mi się tego robić, ale gdybym ci odpuściła moja reputacja doznałaby szwanku. - Silnym szarpnięciem urwała jeden pasek. Następnie zniszczyła zamek i oderwała zawieszkę. Po kilku minutach destrukcyjnych działań jędzy torba Vic przypominała starą sz,atę pozszywaną w kilku miejscach. 
  - I zapamiętaj sobie na zawsze. Nigdy nie próbuj wyglądać jak ja - syknęła jej prosto do ucha i odeszła zostawiając ją na korytarzu. 


***

Victoria wpadła na kogoś natychmiast wyrwana z rozpamiętywania. 
  - Przepraszam. Zamyśliłam się. - Skruszonym głosem przeprosiła chłopaka w jej wieku o jasnych blond włosach. 
  - Nic się nie stało. Kogo tu odwiedzasz? - Pytanie chłopaka zbiło ją z tropu. Rozejrzała się i zorientowała, że dotarła już do szpitala. 
  - Przyjaciółkę. Zasłabła na boisku. A ty? - Dziewczyna nie wiedziała, że chłopak raczej nie lubi o tym rozmawiać. Uśmiechnął się słabo.
  - Siostrę.
  - Ale to nic poważnego?
  - Wiesz... ona od ponad roku jest w śpiączce. Potrącił ją samochód. - W oczach Axela było widać jednocześnie smutek i nienawiść. 
  - Przepraszam, nie chciałam. - Victoria zarumieniła się i spuściła głowę. Napastnik Raimona postanowił zmienić temat. 
  - Hej, to ty wczoraj zapisywałaś się do naszej szkoły? 
  - Tak. Razem z przyjaciółkami. 
  - A gdzie one są? 
  - Miały kilka spraw do załatwienia... przynajmniej tak powiedziały... - W jej głosie dało się wyczuć smutek. Rozmawiali dalej aż Vic doszła do sali Lissy, która mieściła się na przeciwko pokoju Julii. Axel zauważył tabliczkę na drzwiach. 
  - Hej. Znasz Melissę? To dlatego dzisiaj jej nie było... To coś poważnego? - Zaniepokoił się. Lubił tą dziewczynę. 
  - Nie, o ile wyniki będą dobre wyjdzie za dwa dni. Ale naprawdę mocno oberwała w głowę. - Dziewczyna już wchodziła do sali, ale zatrzymał ją okrzyk. 
  - Hej, ty, no... Victoria! - Zaskoczona odwróciła się w stronę z której dobiegł ją krzyk. 
  - Edgar! - uśmiechnęła się. - Byłeś tu wcześniej?
  - Tak, ale Lissa spała. A ty już po szkole?
  - Taaa... - skrzywiła się lekko. 
  - Zobaczysz przyzwyczaisz się. 
  - No, na pewno - mruknęła dziewczyna. 
Całą scenę obserwowały dwie osoby. Axel który skupiał się na rudowłosej dziewczynie, oraz mężczyzna z sygnetem na palcu, który pilnował swojego człowieka. Musiał mieć pewność, że zrobi to co mu kazał. 
W środku Vic z Edgarem rozmawiali cicho widząc, że ich przyjaciółka śpi. 
  - Nie musicie tak szeptać. Ja wcale nie spałam. Unikałam rozmowy z namolną pielęgniarką. - Melissa całkowicie ich zaskoczyła. Dziewczyna rzuciła się na swoją koleżankę ze śmiechem. 
  - Co jest, zachowujesz się jakbyś mnie nie widziała dwa miesiące. 
  - To miała być niespodzianka, ale zgadnij co razem z Nat i Rebeką zrobiłam. - Victoria z szerokim uśmiechem przyglądała się Lissie. 
  - Nie wiem... Mam się bać? 
  - Będziemy chodzić z Tobą do szkoły! - Mel patrzyła na nią z niedowierzaniem. Po chwili rzuciła się jej na szyję. 
  - Naprawdę? O rany! - Urządzenie przy łóżku pacjentki zaczęło szybciej pikać i do sali wszedł lekarz. 
  - Jeśli się nie uspokoicie będę musiał was niestety wyprosić. - Powiedział to łagodniejszym tonem niż zamierzał. Zobaczył, że szybsza akcja serca dziewczyny spowodowana jest raczej czymś szczęśliwym a nie smutnym czy denerwującym. Ostrożności jednak nigdy za wiele. 
  - Tak jest doktorze. - Chórem odpowiedziała cała trójka. Szatynka odwróciła się do chłopaka. 
  - Cześć Edgar. Co tam u ciebie? Dawno cię nie widziałam - Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Jej przyjaciółka zauważyła w jej oczach dziwny blask. 
  - Zdaje mi się, że nie tak dawno. 
  - Ale wtedy raczej nie mieliśmy okazji pogadać. - Melissa wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Jak tam twoja siostra? Dostała się na studia?
  - Tak, ale nie tutaj. - Mogło by się wydawać, że chłopakowi nie za bardzo się to podobało. 
  - A gdzie? 
  - W Polsce. Nie wiem co ona takiego widzi w tym kraju. 
  - Ey! - Victorii nie spodobał się ten komentarz.- Ja stamtąd pochodzę. Coś ci nie pasuje? 
  - Przepraszam, nie wiedziałem... - Chłopak zarumienił się i nie wiedział co ma powiedzieć. Trwała jedna z tych niezręcznych chwil. Każdy patrzył w inną stronę. Pierwsza parsknęła śmiechem Vic, później Lissa a na końcu Edgar. Śmiali się tak przez dobrych dziesięć minut.
  - Sorry, nie wiedziałam, że...że... - Rudowłosa krztusiła się ze śmiechu i nie mogła wydusić z siebie więcej. - że, weźmiesz to tak na poważnie. - Kiedy skończyła mówić otarła łzy i wydała z siebie jakiś dziwny dźwięk co tylko jeszcze bardziej wszystkich rozśmieszyło. 
  - N-nie ma spra-spr-sprawy. - Edgar Edgar był w takim samym, jeśli nie gorszym stanie. Oboje zataczali się ze śmiechu aż w końcu stracili równowagę. Rozbawiona Melissa siedziała na łóżku z twarzą w kołdrze i bijąc pięściami w materac. W takim stanie zastał ich Axel .Nie miał pojęcia co się dzieje. Rozejrzał się po sali, zatrzymując wzrok dłużej na Victorii. Jej rozczochrane włosy, zarumienione od śmiechu policzki, łzy spływające z oczu, głośny śmiech. Wszystko to wydało mu się wyjątkowo urocze. Trójka przyjaciół zaczęła się uspokajać. Szatynka zauważyła, że blondyn wpatruje się w jej przyjaciółkę. Uśmiechnęła się pod nosem. Axel zwrócił się w jej stronę. 
  - Jak się czujesz? - Spytał siadając na krawędzi jej łóżka. Zauważyła to Vic i pierwsze co rzuciło jej się w oczy to błyszczące oczy chłopaka.  No ładnie. Pomyślała. Lissie podoba się Edgar, Axelowi Lissa...swoją drogą Axel nie jest taki znowu zły... Jej myśli powędrowały w kierunku blondyna. Nie wiedziała, że blask w jego oczach nie był przeznaczony dla jej przyjaciółki. 
  - Dobrze. Pojutrze powinnam wyjść. A jak tam Julka? Nadal nic?
  - Jest drobna poprawa i lekarze są dobrej myśli. - Głos chłopaka nie zdradzał już smutku. 
  - To dobrze! - Lissa ucieszyła się jakby to stan jej siostry się poprawiał. Blondyn uśmiechnął się. Wzrokiem uciekł do obserwującej go rudowłosej dziewczyny. Ta natychmiast się speszyła i szybko odwróciła głowę w inną stronę. Chłopak jednak to zauważył. Uśmiechnął się lekko do swoich myśli. 
Czwórka przyjaciół rozmawiała jeszcze dobre pół godziny, po czym została wyproszona przez pielęgniarkę. Rozeszli się więc do domów. Okazało się, że Victoria i Axel mieszkają w tym samym budynku. Rozmawiali sobie beztrosko kiedy nagle dziewczyna potknęła się o wystającą płytę chodnikową. Axel pomógł złapać jej równowagę i wtedy jego wzrok padł na jej torbę. 
  - Co się stało? Wygląda jakby napadło cię stado tygrysów ale zdecydowała się tylko na twój plecak. 
  - Nic takiego. - dziewczyna skrzywiła się na to wspomnienie. nie uszło to jego uwadze. 
  - A jednak. - Vic ciężko westchnęła.
  - Vivien to zrobiła. Nie spodobało się jej, że mam coś identycznego jak ona. To nic. I tak miałam ją wymienić na inną. Uśmiechnęła się do niego. 
  - A ona znowu zaczyna... - Blondyn rozejrzał się. Tutaj kończyła się jego podróż. - Ja tutaj wchodzę - wskazał na bramę. A ty gdzie idziesz?
  -Też tu.
  - Nigdy cię tutaj nie widziałem. 
  - Niedawno się przeprowadziłam. 
Weszli razem, wjechali windą na to samo piętro i razem wysiedli. Na każdym piętrze były tylko dwa luksusowe mieszkania. 
  - Mieszkamy koło siebie - zauważyła ze śmiechem Victoria
----------------------------------------------------------------------------------------
Zanim ktokolwiek zdążył jeszcze coś powiedzieć drzwi od mieszkania Vic otworzyły się szeroko a z nich biegiem wyleciała zapłakana dziewczynka ze słuchawkami na uszach. 
  - Vica!!! - zawołała swoim dziecinnym głosikiem. Dziewczyna kucnęła i przytuliła siostrę.
  - Co się stało Kim? Co jest? - Odsunęła małą na tyle żeby mogła spojrzeć jej w oczy. Kimberly pochlipując, wyjaśniła jej o co chodzi. 
  - Ja chcę do domu! Chcę do Jessiki! Chcę wrócić!!! - To ostatnie wykrzyczała ile sił po czym wtuliła głowę w ramię zaskoczonej siostry i dodała - Ja chcę co naszego domku, i do pieska. - kiedy skończyła to mówić rozpłakała się na dobre.  Victoria nie wiedziała co zrobić. Kołysała łagodnie  siostrę i starała się ją uspokoić. To wszystko widział Axel. Podszedł so nich, kucnął i delikatnie odwrócił Kim do siebie. 
  - Dlaczego nie chcesz tu być? - Wyglądało to tak jakby hipnotyzował ją wzrokiem. Mała przestała płakać i stała już całkiem spokojna. 
  - Bo tęsknię za domkiem, i za Jessicą, i za naszym psem. - Po tym ostatnim w jej oczach znowu pojawiły się łzy. 
  - Hej, mam pomysł, przyjdziesz jutro z Vic do szkoły i będziesz jej pomagać. Co ty na to? Bez ciebie na pewno sobie nie poradzi. - Zaskoczona Kim kiwnęła głową i uśmiechnięta pobiegła do domu. Po chwili usłyszeli jak pięciolatka chwali się tym mamie. 
  - Dziękuję. Przez ostatni tydzień cały czas płacze. Rodzice zaczynają się zastanawiać czy przeprowadzka to był dobry pomysł. 
  - Nie ma za co. Wystarczy tylko odwrócić jej uwagę. To jej minie. - Uśmiechnął się do niej i otworzył swoje drzwi. - Do jutra. 
  - Do jutra. - Dziewczyna weszła do domu i przywitała się z wszystkimi. 
Już chciała iść do pokoju żeby odrobić lekcje kiedy zawołała ją mama. 
  - Skarbie, musimy porozmawiać. - Jej ton nie zapowiadał niczego miłego. 
  - Co jest? - Błagam tylko nie szlaban. 
  - Musimy wrócić do domu. - Jej ojciec, który wyszedł właśnie z kuchni miał smutną minę. 
  - Ale przecież tu jest nasz dom. Teraz tutaj mieszkamy - Vic nie przyjmowała do wiadomości tego co chcieli powiedzieć jej rodzice. 
  - Victoria, wracamy do Ameryki. 


Zapowiedzi Marka!
Czy Vic naprawdę będzie musiała wrócić do kraju? Czy jednak będzie mogła wrócić? Melissa gorzej się poczuła, jak to się skończy? Kim jest tajemniczy chłopak, którego obserwował facet z sygnetem? Nowa dziewczyna w klasie, jak się zachowa? Dlaczego jest taka przybita? 

Tego i jeszcze więcej dowiecie się czytając następny rozdział. 
















6 komentarzy:

  1. Uuu fajnie. : >
    Axel i Victoria. !! *_*
    Świetny rozdział. :D
    Czekam na następny. :*
    Weeny. ^^
    Ps. Zapraszam również na mojego bloga o IE. : ))

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :D
    Ta cała Vivien mnie wnerwia. Jak można być takim chamem ?! Ona i te jej "psiapsiółki" banda rozpuszczonych blondynek !
    Czekam na następny.
    WEENY !
    nieokreślona

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieeeeeeeeeeeeeeee!
    Czemu Vic wraca do Ameryki!?
    Uciekaj Vic! Nie daj się!

    Viven, ja bym cię zabiła xD

    Uuuu! xP Coś się kroi?! Axel, Victoria, Axel, Victoria
    <333333
    WENY! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Chelsea ta co była z Vivien to nie była siostra Nath'a? o.o

    Fajny rozdział, podoba mi się. c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę użyłam tego samego imienia. Jak zwykle roztrzepana. Nie, to nie ona, siostra Nath'a chodzi do liceum :)
      Dzięki, że zwróciłaś mi na to uwagę, już mam pomysł jak to wykorzystać :D

      Dzięki :)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń